22 maja 2017

Punct

Gry Krisa Burma, belgijskiego projektanta i matematyka, wchodzące w skład serii "Project Gipf", cieszą się u nas coraz większa popularnością. Dlaczego? Cóż są wykonane solidnie, mają prosta w nauce mechanikę, a przy tym sama rozgrywka jest bardzo wymagająca. Część z tych tytułów jest dość długa inne zjadają graczom góra 15 minut. dziś przyjrzymy się tytułowi należącego zdecydowanie do tej pierwszej kategorii, gdyż pojedyncza partia w "Punct" potrafi trwać bez mała godzinę. Jest to zdecydowanie jedna z trudniejszych pozycji z całej serii, które dotąd ujrzały światło dzienne w Polsce i skierowana bardziej do szachistów niż miłośników warcabów. Zapraszam zatem do świata dziwnej planszy oraz dziwnych kafelków noszących na sobie znak tytułowego punktu.

Gra pojawiła się na półkach sklepowych w Polsce całkiem niedawno, zatem jej cena waha się na sieci od 80 zł do 110 zł. Słowem - standard jak na gry z tej serii. Opakowanie również jest dość charakterystyczne i jeśli ktoś miał kiedyś do czynienia z grami wchodzącymi w skład "Project Gipf" to od razu będzie wiedział czego może się spodziewać. Jeśli ktoś zdecyduje się na zakup, to dostanie klasycznej wielkości pudełko, a w nim:
* planszę z której trzeba wybić "żetony" (potem można je wywalić)
* płócienny woreczek na piony
* 19 białych pionów (kafelków)
* 19 czarnych pionów (kafelków)
* instrukcję zawierającą zasady w siedmiu językach (w tym po polsku)

Zasady są jak zwykle dość proste i bez problemu opanuje je totalny laik. Jednakowoż gra nie do końca jest skierowana do tego formatu odbiorcy. Owszem, bardziej uparta osoba może się tutaj odnaleźć, ale jeśli zasiądzie do rozgrywki z szachistą czy fanem prac Krisa Burma, to może polec błyskawicznie. Dlatego aby nie zrazić się za szybko polecam aby najpierw sięgnąć po wcześniejsze i prostsze gry tego autora, jak "Gipf" czy "Yinsh". W przypadku "Punct" celem gry jest połączenie z sobą za pomocą jednego koloru, nieprzerwaną linią dwóch przeciwległych boków planszy. Linia nie musi być prosta, co więcej jest to w praktyce niewykonalne do zrobienia, natomiast cały haczyk polega na tym, ze gracze będą mogli przesuwać swoje piony i nakładać jedne an drugie budując tak zwane "Poziomy".


Gracz w swoim ruchu ma dwie możliwości:
* Może dostawić pion na pierwszy poziom (plansza) tak aby cały pionek z wszystkimi trzema kropkami (jedna jest wyróżniona) znajdował się w otworach w planszy. Miejsce ustawienia nie ma znaczenia, można kłaść gdziekolwiek, byle na planszy. Jedynie w pierwszym ruchu gracz rozpoczynający nie może ustawić piona w centrum planszy oznaczonego ciemniejszym kolorem.
* Może przemieścić i obrócić lub tylko przemieścić albo tylko obrócić swój pion.
I to właśnie w tym momencie pojawia się największy atut gry. Gracze mogą bowiem blokować piony, budować mosty i tworzyć kolejne poziomy, jednak zawsze muszą mieć na uwadze tak zwany "Punkt". Otóż każdy pion posiada wyraźnie zaznaczoną kropkę, zwaną własnie "Punktem" to za jej pomocą w linii prostej można przesunąć pionek i obracać go tylko wokół tego znaku. Zatem zarówno ustawienie piona jak i poruszenie nim jest ściśle powiązane właśnie z tą kropeczką, a to zupełnie zmienia postać rzeczy.

Co więcej, nakładając piony na siebie trzeba zastosować się do kilku zasad. Po pierwsze cały pion musi zakryć inne piony, innymi słowy wszystkie wgłębienia muszą być na tym samym poziomie. Po drugie "Punkt" musi koniecznie znajdować się na naszym pionie, zatem zawsze unieruchomimy przynajmniej dwa pionki (swój i przeciwnika). Pierwsza z zasad nie dotyczy jedynie sytuacji tworzenia mostów za pomocą prostej "Trójki", której "Punkt" jest na jednym z końców. Wtedy środkowa część pionka może zwisnąć w powietrzu, ale i tak wszystko co jest pod nią zostaje zablokowane (zatem niczego nie ustawimy pod mostem).


Z tych powodów "Punct" to naprawdę trudna gra, do tego długa. Z początku może trwać około 20-30 minut, ale gdy już na dobre opanujemy mechanikę to luzem rozgrywka zje godzinę o ile nie więcej. Gra nie wybacza cienia błędu i dlatego laicy mogą sobie tutaj nie poradzić na dłuższą metę. Co prawda mamy pojedynczy znacznik (pion z jednym oczkiem, czyli Punktem), który służy do mierzenia linii wedle jakich możemy poruszać swoje pionki, ale to daje bardzo czytelny obraz naszych zamiarów przeciwnikowi. Nawet jeśli ten też korzysta z takiej pomocy. Dlatego grę polecam raczej weteranom szachów czy innych tego typu gier strategicznych. Z pewnością odnajdą się tutaj jak ryba w wodzie.

Plusy:
* solidne wykonanie
* bardzo mózgożerna rozgrywka
* możliwość grania z znacznikiem dla początkujących
* proste zasady
* uczciwa cena

Minusy:
* szybko może odstraszyć nowicjuszy (nawet na prostszych zasadach)