12 stycznia 2017

Unboxing #90: Mroczny i wesoły Black Monk

Czas na kolejny unboxing, a w nim gry od wydawnictwa Black Monk. Tak, to ci od Munchkina. Tak, będzie w tym zestawieniu Munchkina, ale w nieco innej, wręcz kieszonkowej wersji. Mowa o Liście skarbów, który powstał na bazie Listu miłosnego wydanego przez Wydawnictwo Bard. Oprócz tego w tym materiale przedstawię Fun Farmera, Vu Du i coś dla miłośników Lovecrafta czyli Kingsport Festiwal. Zapraszam do lektury unboxingu i sprawdzenia co kryją w sobie pudełka tych gier.

Munchkin: Lista skarbów

Na pierwszy ogień idzie najmniejsze pudełeczko. Tak jak w przypadku pierwowzoru mamy tutaj 16 kart do prowadzenia rozgrywki, 4 karty pomocy (po jednej dla gracza) i instrukcje z zasadami. Dodatkowo dołączono kartę drzwi do klasycznego Munchkina, która jest... wredna. Cena sugerowana to 19 zł, ale tytuł spokojnie znajdziemy za jakieś 15-16 w sklepach internetowych. Zatem mamy tutaj to samo co w przypadku Listu Miłosnego od wydawnictwa Bard. Jakościowo też gra stoi na wysokim poziomie, zaś rysunki są zaczerpnięte z podstawowej wersji gry, odzwierciedlając (w pewnym sensie) postacie z pierwowzoru. Różnica polega na tym, że zamiast walczyć o Księżniczkę rywalizujemy o Kupę Skarbów. I mam tu na myśli kopczyk ze złota.


Co cieszy:
* ciekawe połączenie dwóch różnych gier
* bonusowa karta do klasycznego Munchkina
* tania

Co budzi wątpliwość:
* na tą chwilę nic

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Chyba żaden. Z drugiej strony jeśli ktoś ma w domu List Miłosny to nie wiem czy jest sens sięgać po tą grę. Może wprowadzi jakieś zmiany, ale na pierwszy rzut oka wygląda jak klon tylko z inną szatą graficzną. Natomiast jeśli nie znamy Listu Miłosnego, a lubimy Munchkina to nie ma się nad czym zastanawiać.

VuDu

Kto miał czasem ochotę przeprawić szefa o zawał za pomocą laleczki Voodoo? Z pewnością nie jedna osoba. Ten napędzony filmami i amerykańską popkulturą mit, stał się ciekawym materiałem na grę planszową. VuDu wygląda super i... ma laleczkę, choć zapomniano o igłach. Jest to gra imprezowa przeznaczona dla 3-6 graczy, mieszcząca się w średniej wielkości pudełku. Cena sugerowana to 75 zł, ale tutaj należy uważać. Mowa o edycji polskiej, która jest sporo tańsza od angielskiej. Niemniej obie wersje występują szeroko na naszym rynku w przecenach, zatem sięgając po ten tytuł sprawdźmy dwa razy co kupujemy.


Jeśli zdecydujemy się na zakup to w nasze ręce wpadnie pudełko ozdobione na okładce nieco dziwną grafiką. Na pierwszym planie mamy bowiem postać przypominającą faraona, zaś po jego bokach szamana VooDoo w cylindrze przyozdobionym zębami i... Sarumana (?) albo Gandalfa, który zgubił swój spiczasty kapelusz. Innymi słowy - wygląda to dziwnie, ale też wesoło. Sama gra zaś składa się z:
* bardzo, zwięzłej instrukcji
* toru punktacji znajdującego się na wyprasce pudełka
* 6 unikalnych pionków
* 5 kostek składników
* małej laleczki VuDu
* karty celu
* 13 kart artefaktów
* 10 kart wiecznych klątw
* 36 kart klątw


Od strony jakościowej naprawdę ciężko byłoby się do czegokolwiek przyczepić. Laleczka jest wykonana wyjątkowo solidnie i cieszy oko. Kostki oraz pionki również, zaś karty zrobiono z porządnego papieru. Kolorystycznie oraz graficznie całość jest utrzymana w tonacji mocnej satyry z jaskrawymi przerysowaniami. Daje to ciekawy wydźwięk, zaś karty klat tłumaczą skąd takie a nie inne pochodzenie okładki. Sam próg wejścia wydaje się być bardzo niski, a instrukcja to w praktyce nieco większa broszurka, w której i tak nie ma za wiele tekstu.


Co cieszy:
* klimatyczne wykonanie
* humor
* wysoka jakość elementów
* prawdopodobnie niski próg wejścia

Co budzi wątpliwość:
* Egipcjanie i Celtowie jakoś średnio pasują do VooDoo (ale to moje marudzenie)
* drogie koszulki ochronne na karty (ze względu na ich wymiary)

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Bardzo niski. Jak na tytuł imprezowy gra zapowiada się ciekawie, zarówno do strony tematu jak i wykonania. Czas pokaże jak poradzi sobie z konkurencją, jednak na tą chwilę sięgnąłbym po nią bez wahania.

Fun Farm

Następna na liście jest kolejna gra imprezowa, choć z większym naciskiem na dzieci. Fun Farm wyróżnia się na tle innych tytułów... zwierzakami. Mamy tutaj bowiem sześć piankowych zwierząt, które potrafią przypominać piłeczki. sam tytuł zakwalifikowano głównie jako gra zręcznościowa, zatem może być wesoło. Całość składa się z:
* 6 piankowych zwierzaków (owieczka, krówka, świnka, kurczaczek, kózka i konik)
* dwóch kostek z specjalnymi nadrukami
* 24 kart
* instrukcji


Nie ma tego jakoś specjalnie dużo, ale całość wygląda świetnie. Niestety piankowe zwierzaki w rękach dzieci (i zwierząt) mogą zostać zniszczone w kilka minut. Zatem lepiej trzymać grę z daleka od takich "szkodników". Do tego maskotka konia przypomina bardziej dzika z białym irokezem i wielkim ryjem. Pozostałe elementy są jednak bez zarzutu, a całość od strony wizualnej prezentuje się naprawdę dobrze. Jeśli zaś idzie o cenę to mamy tu ogromny rozstrzał. Od 45 zł do blisko 90 zł. Sam wydawca w swym firmowym sklepie sprzedaje grę za 60 zł, zatem dziwią tak wysokie ceny na sklepach internetowych, szczególnie że mowa o tej samej wersji.


Co cieszy:
* piankowe zwierzaki
* zapowiada się ciekawa mechanika
* sata graficzna i jakość wykonania
* gra nie tylko dla dzieci

Co budzi wątpliwość:
* ogromny rozstrzał cenowy w sklepach
* koń bardziej przypomina dzika
* piankowe zwierzątka mogą błyskawicznie zostać zniszczone w nieodpowiednich łapkach

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Optuję za niskim, mimo ryzyka zniszczenia zwierzątek. Nie umiej jednak wyjaśnić skąd tak morderczy rozstrzał cen w sklepach, szczególnie względem ceny wydawcy. Z drugiej strony gra zapowiada się ciekawie, więc warto pomyszkować za niższą ofertą i nabyć grę choćby jako prezent dla dziecka. O ile lubi ten gatunek.

Kingsport Festiwal

Wisienką na torcie jest sporych rozmiarów gra osadzona w mitologi Cthulhu, stworzonej przez amerykańskiego pisarza H.P. Lovecrafta. W przeciwieństwie do konkurencyjnych gier spod szyldu Galakty, tutaj mamy mrok. O tak. Klimat przerażenia, mrocznego końca świata i Przedwiecznych jest tutaj wręcz namacalny. Najlepiej widać to w grafikach Przedwiecznych - są boskie, co tutaj może brzmieć dwojako. W każdym razie czuć w nich grozę jaka przysługuje tym potworom.


Co więcej tym razem będziemy grali tymi złymi. Naszym zadaniem będzie przyzywanie potworów oraz przedwiecznych, zaś gracze wcielą się w role Kultystów. Miła odmiana po całej serii gier, gdzie zawsze sterowaliśmy Badaczami i za wszelką cenę musieliśmy powstrzymać inwazję Przedwiecznych na ziemski padół. Tym razem jest odwrotnie i chwała za to twórcą. Zresztą już sama otoczka graficzna sugeruje, że gracze nie będą ratować po raz kolejny świata. Zatem pozostaje się tylko cieszyć z możliwości stworzenia Apokalipsy.


Sama gra do super drogich nie należy. Jak na tytuł strategiczny kosztuje standardowo gdyż 130 zł. Sklepy internetowe zaś oferują ją najczęściej za 90-110 zł, zatem jesteśmy wstanie zaoszczędzić troszkę grosza. Cena ta cieszy nie tylko ze względu na wykonanie, ale także ilość elementów. Tych mamy całkiem sporo do tego znaczna część z nich jest drewniana, w tym bajecznie wyglądające, kolorowe kostki K6.


Pełen spis elementów wygląda następująco:
* plansza miasta Kingsport
* 20 dużych kart Wielkich Przedwiecznych
* 16 kafelków budynków
* 5 żetonów kultu
* 4 znaczniki ataku
* 24 kart Badaczy
* 45 kart zaklęć
* 12 kart scenariuszy
* 18 kart wydarzeń
* 6 kart festiwali
* 5 kart ze skrótem zasad
* 6 drewnianych walców (każdy w innym kolorze)
* 75 drewnianych dysków (w 5 kolorach)
* 65 kostek Domen (3 kolorach)
* 15 drewnianych kości K6 (w 5 kolorach)
* instrukcja


Jakościowo wszystko prezentuje się wyśmienicie. Szczególnie drewniane elementy wypadają tutaj bardzo solidnie, zaś grafiki na kartach wyjątkowo cieszą oko. Znajduje się na nich od groma tekstu, jednak całość wydaje się być sensownie rozmieszczona, zatem ich lektura nie powinna sprawić problemu. Co się zaś tyczy samej instrukcji to trochę zajmie jej opanowanie, choć też prezentuje solidny poziom opracowania. Widać, że autorzy zadbali o klimat, bo całość wygląda jakby była spisana na starym pergaminie.


Co cieszy:
* mroczna szata graficzna
* niska cena
* sporo komponentów
* wysoka jakość wykonania
* w końcu gramy tymi złymi

Co budzi wątpliwość:
* skąpa ilość woreczków strunowych w pudełku
* przydałby się segregator na żetony i drewniane znaczniki

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Obstawiam niski. Gra jest wydana przecudnie, do tego, jak na swój target i gatunek, niedrogo. Mroczny klimat wylewa się tutaj z każdej strony, zaś fakt z możliwości grania tymi złymi jeszcze bardziej cieszy. Dla fanów Lovecrafta pozycja obowiązkowa.