Strony

19 listopada 2016

Simon Beckett - Zapisane w kościach

Zapisane w kościach jest drugą powieścią o kryminalnych przygodach antropologa sądowego Dawida Huntera. Tym razem los rzuca go na małą, skalistą wysepkę o nazwie Runa, która znajduje się na najdalszym krańcu Szkocji w Hebrydach Zewnętrznych. Słowem, wygwizdowie zabite dechami na krańcu świata. Na nieszczęście naszego drogiego doktora, właśnie na tej zapomnianej przez Boga skale odkryto niemal całkowicie spopielone zwłoki w jednej z opuszczonych chat. Niestety miejscowa policja rzuciła swe wszystkie siły do badania sprawy strasznej kraksy kolejowej, więc dowiedziawszy się, że znany antropolog, akurat jest w okolicy, proszą go o pomoc. Mimo początkowych oporów doktor Hunter zgadza się pomóc policji, co omal nie kończy się ostrą kłótnią telefoniczną z jego ukochaną Jen. Niestety po przyjeździe na Runę wszystko błyskawicznie się komplikuje. Zaczyna szaleć potężny sztorm, który uniemożliwia powrót Hunterowi na stały ląd, skąd mógłby wrócić do domu, pada wszelka łączność telefoniczna ze światem, wścibska dziennikarka węszy zacieklej niż stado głodnych psów gończych, a na dodatek okazuje się, że ktoś sabotuje całe śledztwo. Antropologowi nie pozostaje nic innego, jak przy pomocy dwóch policjantów z którymi przybył oraz mieszkającym od lat na Runie starym detektywem będącym w stanie zasłużonego spoczynku, zmierzyć się z chytrym mordercą oraz złowieszczą pogodą.

Na pierwszy rzut oka fabuła wygląda bardzo prosto i wręcz niemal znajomo. Jeśli ktoś jest fanem kryminałów oraz thrillerów policyjnych, szybko odnajdzie wiele nawiązań do klasyki tego gatunku. Mimo to Beckett wyśmienicie lawiruje w akcji, którą sukcesywnie przyspiesza, po czym trochę spowalnia, aby nagle ponownie nadać jej szaleńczego tempa. Do tego dodał coś, czego brakowało w Chemii śmierci, a mianowicie zaskakujące zwroty akcji. Nie ma ich tutaj co prawda zbyt dużo, jednak są ulokowane w takich momentach, że potrafią naprawdę łatwo zaskoczyć czytelnika. Bardzo umila to czytanie całej książki, bo w zasadzie do samego finału czuje się dreszcz emocji, który ostatecznej kulminacji daje nam masę odpowiedzi, równie zaskakujących co nieprawdopodobnych. Przyznaję, że kompletnie spudłowałem typując mordercę, co nie zdarzyło mi się w przypadku pierwszego opowiadania z przygodami Dawida Huntera. Tym razem byłem mocno zaskoczony kiedy odkryłem kto jest sprawcą, choć było to bardzo miłe zaskoczenie.

Co do samego stylu, to uległ on lekkiej poprawie. Dalej mamy do czynienia z szczegółowymi opisami badań ludzkich szczątek, co autor opisał skrupulatnie, jednak wykorzystał do tego zarówno język naukowy jak i "pospolity", co znacznie ułatwia czytelnikowi zrozumienie sytuacji. Dużym plusem jest skupienie się tym razem bardziej na akcji oraz samym śledztwie niż przeżyciach głównego bohatera. Właśnie ten szczegół potrafił wynudzić czytelnika w pierwszej książce Becketta, który opisywał skrupulatnie każdą rozterkę swego literackiego antropologa. Tym razem uniknął tego błędu, choć oczywiście nie pominął kompletnie jego rozważań. Poskutkowało to zwiększeniem tępa akcji, co tylko wyszło całości na plus.

Innym świetnym motywem w książce, jest klimat osamotnienia oraz rezygnacji. Zawdzięczamy to głównie dzięki zręcznym opisom pogody, a konkretniej szalejącego sztormu. Autor bardzo umiejętnie rozłożył owe opisy w całym tekście, urozmaicając je rzeczowymi oraz zwięzłymi opisami samej wyspy. Zabieg ten zaowocował stworzeniem atmosfery przygnębienia, która płynnie komponuje się z akcją książki i tokiem prowadzonego śledztwa, co bezpośrednio wpływa na wyobraźnię czytelnika. Podczas lektury wielokrotnie czułem na plecach zimno, odrętwienie, samotność i kompletną rezygnację beznadziejności sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie opowieści. To wszystko jeszcze bardziej spotęgowało niesamowity finał tej historii, który naprawdę potrafi ściąć z nóg. Choć wydaje mi się, że co bardziej uważna osoba, mogłaby go w połowie przewidzieć, posiadając na to dowody w postaci argumentów.

Podsumowując, Zapisane w kościach jest rewelacyjną kontynuacją pierwszej części przygód doktora Huntera i zdecydowanie ciekawiej napisaną. Książkę czyta się dużo przyjemniej, jest idealnym połączeniem kryminału z rasowym thrillerem oraz pokazuje jaki naprawdę potencjał drzemie w Simonie Beckett'cie. Jest to idealna pozycja na inteligentny relaks czy długą podróż, do którego po pewnym czasie warto wrócić.

OCENA - 8,5/10