Strony

25 października 2016

Hugo #4: Zamek Mew

Czwarty tom przygód dzielnego, rudego trubadura i jego towarzyszy, miał być ostatnim zeszytem, mimo że posiadał otwarte zakończenie. Na szczęście dla czytelników okazała się przedostatni, dzięki czemu mogliśmy dłużej cieszyć oko śledząc bohaterskie oraz zwariowane losy Huga, niedźwiedzia Biskoto oraz zawsze wpadającego w tarapaty przeznaczenia imieniem Narcyz. Tym razem to właśnie on jest pierwszoplanową postacią, stając się katalizatorem całej tej zwariowanej, po trochu śmiesznej, po troszku poważnej przygody.

Nasza trójka przyjaciół zawędrowała w czasie swej podróży do pewnego spokojnego opactwa w odwiedziny do starego przyjaciela Huga, ojca Foineta. W tym samym opactwie mieszka pewna dziewczynka imieniem Luciola, którą po śmierci rodziców przygarnął wuj, lokalny kowal, wraz z swoją żoną. Narcyz błyskawicznie zaprzyjaźnia się z nieśmiałą dziewczynką, posiadającą pewien unikalny dar, któremu nie zdradziła jak dotąd nikomu – potrafi rozmawiać z mewami oraz siłą wzroku kruszyć kamienie. Narcyz przysięga nie wyjawiać jej sekretu nikomu, a na pożegnanie ofiarowuje jej tajemniczy kamyk w kształcie serca, który znalazł przypadkiem w nocy, goniąc złodzieja kradnącego mu, wcześniej również skradziony przez Narcyza, posiłek. Ku zdziwieniu obojga kamień zaczyna lśnić w rękach małej dziewczynki i Luciola postanawia odszukać kogoś kto pomoże jej wyjaśnić co to oznacza. W tym samym czasie Narcyz wraz z Hugiem i Biskotem ponownie spotykają wróżkę Śliweczkę i jak się okazuje kłopoty. Jednak prawdziwe problemy zaczynają się w momencie gdy małe przeznaczenie łamie dane słowo, wyjawiając swym towarzyszom sekret Lucioli oraz wydarzenia związane z tajemniczym kamieniem. Okazuje się że dziewczynka jest jedyną potomkinią króla wszystkich magów Zolfa, a w jej rękach spoczywa klucz do wspaniałej budowli zwanej Zamkiem Mew. Hugo przeczuwając że prześladowcy Śliweczki będą szukać Lucioli rusza małej czarodziejce z pomocą, narażając się tym samym na gniew jednej z najokrutniejszych wiedźm tego świata.


Czwarty zeszyt przygód Huga, tak jak i poprzednie serwuje czytelnikowi sporą dawkę humoru, przygody jak i najtwardszych praw życiowych. Nasz trubadur jest tym razem już dorosłym młodzieńcem, doświadczonym poprzednimi przygodami, podchodzący do realiów tego świata bardzo poważnie, choć umie daje spoglądać na niego przez pryzmat uśmiechu i wesołej melodii. Widać jednak po podejmowanych przez niego decyzjach, że dominuje u niego logika i zdrowy rozsądek, które skutecznie tłumią w nim młodzieńczą brawurę oraz nierozważne bohaterstwo. Wszystkie jego ruchy są przemyślane oraz unikają jak tylko się da wystąpienia przemocy. Narcyz również nieco wydoroślał, choć w głębi duszy pozostaje dalej tym samym niesfornym przeznaczeniem, jakie czytelnik miał radość poznać na początku przygód Huga. Tradycyjnie wnosi on ogromny ładunek humoru do całej opowieści, a przy okazji staje się przykładem że pod żadnym pozorem nie wolno łamać danego słowa oraz nigdy nie należy obiecywać czegoś czego nie jest się wstanie dotrzymać. Jest on również katalizatorem dla Lucioli, dzięki której pokazano, że czasem będąc bardzo młodym i niedoświadczonym trzeba podjąć trudne decyzje bo od naszej osoby zależy los innych. Nie można też pominąć skromnej, aczkolwiek bardzo widocznej, roli Biskota w tomie. Ponownie jego głównym atutem jest siła mięśni, ale i dostarczenie czytelnikowi nie małej dawki zabawy, zwłaszcza w konfrontacji z Narcyzem oraz... kotami.


Zamek Mew jest jednym z moich ulubionych komiksów oraz przygód rudego trubadura i jego towarzyszy. Głównie dlatego, że w tej przygodzie autor pokazał w sposób piękny i dobitny jak wygląda prawdziwe poświęcenie, które jest czynnikiem nierozerwalnym dla osób kształtujących swe własne przeznaczenie. Do tego wszystko okraszono jak zwykle przecudnym humorem i baśniowym światem fantasy. Czegóż chcieć więcej?

OCENA 10!/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz