Strony

28 lutego 2014

Speed Cups

Skoro od początku tego tygodnia jesteśmy w temacie gier dla najmłodszych, postanowiłem podzielić się dziś z wami recenzją Speed Cups. W wcale nie tak odległym unboxingu zaprezentowałem wam ten tytuł, jako potencjalnie miła odskocznia dla najmłodszych oraz osób lubiących gry zręcznościowe. Gra jest niejako odwrotnością Halli Galli, gdyż zamiast liczyć owoce na kartach musimy w jak najkrótszym czasie ułożyć własne kubki wedle kolejności podanej na karcie. Kilku błędów nie udało się tutaj uniknąć, ale większość z nich, no może poza jednym, to drobiazgi. Dodatkowo nie ma wcale ich tak dużo, zaś Speed Cups idealnie wpasowuje się w target. Czy wychodzi poza niego? Cóż... po dziś dzień mam spory problem jak odpowiedzieć na to pytanie. Może po lekturze tej recenzji ktoś znajdzie "obiektywną" odpowiedź i się nią podzieli.

Świat kubków

Tytuł zaadresowany jest do dzieci od sześciu lat, jednak nawet nieco bardziej rozgarnięte czterolatki dawały sobie z nim radę. Mechanika gry jest absurdalnie prosta, co jest jej gigantycznym motorem napędzającym grywalność, gdyż nie tylko pozwala aby małe brzdące opanowały zasady, ale i dorośli mogą się tutaj czuć jak ryba w wodzie. Szczególnie podczas imprez, lekko zakrapianych jakimś trunkiem. Wszystko polega na refleksie, bystrym oku i odpowiednio szybkim czasie reakcji.

Każdy gracz dostaje zestaw pięciu kubków, na środku stołu stawiamy dzwonek a obok niego potasowaną talię kart. Celem gry jest zdobycie jak największej liczby kart. Można rozegrać jedną partię lub odgórnie ustaloną (np. tyle ilu jest graczy). Pojedyncza tura polega na tym, że odkrywamy wierzchnią kartę z talii i wszyscy próbują ułożyć kubki w kolejności podanej na karcie. Kto pierwszy to uczyni musi jak najszybciej zadzwonić w dzwonek. Jeśli jego układ odpowiada temu na rysunku z karty, zagarnia ją. Jeśli się pomylił, odpada w tej turze i inni gracze mają szansę zdobyć punkt. Pojedyncza runda trwa aż wyczerpią się karty. Co ciekawe rysunki są bardzo różnorodne i czasem można sie pomylić gdzie zaczyna się początek a gdzie koniec danej linii. Do tego nieraz trzeba układać kubki jeden an drugim (pionowo) a czasem koło siebie (poziomo), co dodatkowo utrudnia rozgrywkę. Aby zdobyć kartę kubki muszą stać koło siebie lub na sobie. Nawet jeśli kolejność się zgadza, ale kubeczki są rozstawione byle jak to nie zdobywamy karty.

Rozgrywkę można samemu utrudnić, na przykład po przez wyznaczenie osoby która odkrywa karty, a obecnie nie bierze ona udziału w zdobywaniu punktów. Można też zrobić tak, ze taka osoba musi najpierw uderzyć w dzwonek, a dopiero wtedy gracze mogą ułożyć w odpowiedniej kolejności kubki. Dodatkowe utrudnienie polegać może też na tym ze wszystkie kubki sie miesza i gracze muszą z środka stołu wybrać te właściwe, ułożyć przed sobą i dopiero wtedy uderzyć w dzwonek. Możliwości jest ogrom i tak naprawde ogranicza nas tutaj tylko własna wyobraźnia.

Od małego do dużego

Speed Cups idealnie sprawdza się jako gra imprezowa, familijna oraz dla maluchów. W tym ostatnim wypadku warto dać pod opiekę karty starszym dzieciom, aby młodsze ich za szybko nie zniszczyły. Niemniej wytłumaczenie zasad jest na tyle proste, ze zajmie góra minutę i mamy co najmniej pół godziny spokoju (o ile nie liczymy dzwonka).

Co się podobało:
Największą uwagę przykuł dzwonek, który chwalono za wszystko - wygląd, solidną jakość oraz to że jest dzwonkiem (główny zachwyt u najmłodszych dzieci). Rzeczywiście z całej gry ten element jest najtrwalszy i zdaje się najbardziej solidnie wykonany. Na drugim miejscu bardzo wychwalano ogrom możliwości zastosowania gry. Urodziny, impreza, domówka, nawet zwykła "popijawa" w akademiku potrafiła znaleźć miejsce dla Speed Cups. W tym ostatnim wypadku opracowano wiele modyfikacji związanych z samymi kubkami, np. najpierw trzeba było je opróżnić aby móc ich użyć. Pomysł na samą grę oraz jej wykonanie ogólnie spotykały się z sporym aplauzem.

Co przyjęto neutralnie:
Cenę - wszyscy zgodnie uznali że prawie 70 zł za grę w której mamy 20 plastikowych kubków, troszkę kart i dzwonek to zdecydowanie za dużo. Dlatego większość graczy szukała promocji, choć tych wcale tak dużo nie ma, bo jeśli doliczymy koszta transportu to dużo taniej nie zapłacimy. na koniec część osób zbeształo nieco wypraskę, gdyż może nadaje się do trzymania kubków, ale karty latają w niej jak im się żywnie podoba.

Co wkurzało:
Bardzo mikra liczba kart. 24 sztuki to zdecydowanie za mało, szczególnie przy tej cenie. Gra ma być prosta i w miarę krótka, ale po czasie idzie łatwo spamiętać karty, więc jeśli sami nie utrudnimy gry, to rozgrywka staje się mocno wtórna.

Przepis na wyśmienitą zabawę

Speed Cups to świetna gra, ale niestety jej cena oraz licha liczba kart mocno odbijają się na finalnej ocenie. Dodatkowo jeśli ktoś ma słabą wyobraźnie i tylko posiłkuje się instrukcją to może szybko grę uznać za nudną. Szkoda że autorzy nie pokusili się o wpisanie kilku sposobów prowadzenia rozgrywki, bo wtedy całość wyglądałaby lepiej. Jednak i tak jest bardzo dobrze. Mamy do czynienia z wesołą, szybką grą, powodującą naprawdę spore napięcie podczas zabawy, nie tylko u dzieci. Można ją z powodzeniem wykorzystać na imprezach studenckich czy w familijnym gronie. To wszystko sprawia, że warto zainwestować pieniądze w Speed Cups, o ile lubimy gry zręcznościowe.

Plusy:
+ solidny dzwonek i kubki
+ dynamiczna rozgrywka
+ zerowy downtime
+ zasady w minutę
+ nadaje się dla dzieci jak i dorosłych (w tym alko-party)
+ samemu można zmodyfikować grę, zachowując cały jej sens

Minusy:
- zdecydowanie za mało kart
- po czasie może się znudzić (o ile nie wprowadzimy modyfikacji)
- droga

Ocena - 8/10

Wydawca: G3
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 6+
Czas gry: 10-15 minut
Cena wydawcy: 69 zł
Typ: Party game

Dziękuję wydawnictwu G3 za przekazanie gry do recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz