To już piąty tom przygód smerfnych dziewczyn, które obecnie zbudowały nową wioskę po utracie poprzedniej. Tym razem jednak mamy do czynienia z większą opowieścią, bowiem ten album posiada otwarte zakończenie i trudno przewidzieć, jak potoczą się dalsze losy trójki głównych bohaterek. A wszystko zaczęło się od tragicznego wypadku, podczas którego Wierzba, przywódczyni wioski, została ranna i straciła swój magiczny kij.
Opowieść zaczyna się raczej standardowo. Mamy nieco niezdarną postać na pierwszym planie, tym razem o imieniu Mięta, która pragnie poznać sekrety roślin. Niestety wiedzy ma tyle co kot napłakał, a Wierzba nie jest skora do pomocy i skupia się na swych preparatach. Pewnego razu Mięta zostaje zaatakowana przez niebezpieczną, drapieżną roślinę. Cudem unika najgorszego, jednak w starciu z monstrum Wierzba zostaje ranna i łamie swój magiczny kij. Mięta wraz z pomocą Jaskierki, Burzy i jej pajęczycy ruszają do krainy mogącej napełnić magią nowy kostur, dzięki czemu ich przywódczyni odzyska siły. Szybko się okazuje, że Mięta nie jest aż taka niezdarą, a szlak usiany został najróżniejszymi wyzwaniami.
Z jednej strony podobne opowieści pojawiały się już w głównej serii Smerfów, ale zadbano tutaj o drobiazgi, które sprawiają, że odbiera się to inaczej. Nie ma aż takiej rywalizacji, jest więcej współpracy oraz wyrozumiałości ze strony Burzy oraz Jaskierki względem nieporadnej Mięty. Nasza główna bohaterka też wykazuje się nieraz własną inicjatywą, a ostatecznie cała trójka dość szybko uczy się współpracy. W rezultacie opowieść ma własny charakter oraz styl i nie jest zwykłą zrzynką z prac Peyo.
Jak zatem dalej potoczą się losy Mięty i jej ekipy? Cóż, na ta odpowiedź przyjdzie nam trochę poczekać. Komiks jest bardzo świeży i we Francji został wydany dopiero w tym roku. Z pewnością dostaniemy szczęśliwe zakończenie, jednak droga, która do niego prowadzi może okazać się zaskakująca. Szczerze na to liczę i niecierpliwie wyczekuję kolejnego tomu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz