Strony

29 listopada 2022

Aristophania #2: Progredientes

Muszę przyznać, że ta seria rozwija się coraz ciekawiej. Niby motywy dobrze mi znane, a jednak Dorison, odpowiedzialny za scenariusz, bawi się nimi budując własną, dość nietuzinkową opowieść. Owszem, część zagrywek da się przewidzieć, część widzieliśmy już nazbyt często, a mimo to Aristophania ma w pełni własną tożsamość oraz rozbija kilka klisz na przekór utartym schematom.

Tematem przewodnim jest postać z okładki - Król Wygnaniec. Przywódca Mrocznego Dworu, czyli konkurencyjnej hmm... nazwijmy to "loży", która pragnie zniszczyć Królestwo Lazuru. Oczywiście w tym celu nie przebiera w środkach, a ich agenci są dla czytelnika bardzo wyraziści i łatwi do zlokalizowania. Jest to jednak działanie celowe, bowiem diabeł tkwi w szczegółach. Podczas gdy czytelnik jest przekonany, że rozwiązał już całą sprawę samodzielnie, główni bohaterowie całego dramatu, czyli trójka dzieci, powoli odkrywa mroczne sekrety obu walczących stron.

Na wstępie tego albumu dostajemy krótki fragment wyjaśniający, co się właściwie stało z matką trójki pociech. Następnie wracamy do obecnego momentu w opowieści, gdzie kobieta znajduje się w posiadłości hrabiny Aristophanii pod jej opieką. W praktyce hrabina przeciwstawia się swej Królowej, zajmując się dziećmi oraz kobietą i pragnąc odnaleźć Źródło Aurory, które faktycznie może pokonać Mroczny Dwór. Tymczasem Król Wygnaniec umiejętnie wypuszcza w świat swoje sługi, aby ci szerzyli chaos oraz strach w szeregach przeciwnika.

Historia skupia się jednak na nauce dzieciaków, którzy muszą odkryć w sobie potencjał, aby pomóc matce. Nie idzie im to jednak zbyt dobrze, a finał... no cóż niby przewidywalny, ale jednak z pewnymi wyjątkami. Szczególnie spodobało mi się to, jak ostatecznie potoczyła się droga średniego z dzieci, przejawiającego największą inteligencje i kierującego się rozumem. Strasznie jestem ciekaw jak jego wątek zostanie rozwinięty w kolejnych albumach. Szczególnie, że okładka trzeciego, wydanego we Francji w marcu 2021, przedstawia sylwetki piątki sługusów Mrocznego Dworu. Troje z nich poznaliśmy już w tym tomie, a pozostała dwójka tylko na chwilę zamigotała, nie ujawniając czytelnikom swych zdolności. Dodając do tego wszystkie sceny z finału tego tomu, czuje w kościach, że będzie się działo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz