Strony

2 września 2022

Pozytywka #4: Zagadkowe zniknięcie

Czwarty tom "Pozytywki" skupia się głównie na kwestii miłości. Matczynej, ojcowskiej czy dwojga dorosłych ludzi. Miłości dojrzałej, odpowiedzialnej, ale nieraz blokowanej przez absurdalne prawo narzucające kogo wolno, a kogo nie wolno obdarzyć uczuciem. Jest to główny temat tego albumu, choć w jego cieniu przemyka inny. Bardziej tajemniczy, wręcz mroczny, oraz mogący w przyszłości jeszcze mocniej skomplikować życie głównej bohaterki.

Nola nie ma lekko. Od śmierci jej mamy, którą zabrała nieuleczalna choroba, minęło już sporo czasu. Dziewczyna stara sobie poradzić jakoś ze stratą i przypadkiem w rzeczach matki odnajduje tajemniczy klucz. Różni się on znacząco od tego otwierającego przejście do Pandorii, więc młoda wpada na pomysł, aby tam poszukać odpowiedzi. Wtedy natrafia na sytuację, gdy sąsiad jej przyjaciół zostaje aresztowany z powodu złamania prawa. Prawa o nie mieszaniu się ras.

To co w pierwszej kolejności mnie urzekło, to pokazanie ojca głównej bohaterki, jak siedzi sam w pokoju i płacze. Facet jest ogromny, silny, włochaty, ale pod tą maską skrywa się człowiek czujący ból oraz tęsknotę za ukochaną osobą, którą stracił. Lubię takie obrazowanie mężczyzn, walczące z szkodliwymi stereotypami, jakoby facet nie miał prawa okazywać emocji, słabości czy tym bardziej łez. Zresztą nie jest on jedynym męskim bohaterem walczącym ze stereotypami. To samo dotyczy Ośmiorniczaka, sąsiada przyjaciół Noli, który już raz uratował im życie, czy nawet władcy Pandorii. Każdy z nich to na swój sposób twardziej, ale mimo to potrafiący słuchać, gdy wykłada się im sensowne argumenty.

Na pierwszym planie mamy natomiast poszukiwanie zaginionej osoby oraz próbę rozwiązania zagadki klucza. Przy czym drugi wątek szybko znika w cieniu pierwszego i wypływa dopiero na samym końcu. Nie jest on jednak żadnym zaskoczeniem, gdyż pamiętając tom poprzedni łatwo jest rozwiązać zagadkę pochodzenia klucza, a raczej do co otwiera. Tutaj czułem trochę pójście na łatwiznę, bo naprawdę nie ma się za bardzo nad czym rozwodzić. Natomiast daje to nadzieję na ciekawy wątek w przyszłych albumach. Tak czy inaczej wyczekuję kolejnych przygód młodej Enoli, bo mam wrażenie, że jej podróż dopiero nabierze pełnych rumieńców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz