Strony

13 września 2022

Locke and Key #1: Witamy w Lovecraft

Bardzo późno sięgnąłem po serię "Locke and Key" i mogę powiedzieć tylko jedno - piekielnie żałuję, że tyle zwlekałem. Nie jestem ani znawcą, ani wielkim miłośnikiem tego typu komiksów, ale szybko zostałem w nią wciągnięty. Teoretycznie mamy tutaj do czynienia z horrorem, jednak poprowadzonym niczym rasowy thriller, a to już mocno kupiło moje serduszko. Owszem, jest od groma wątków paranormalnych, tajemnicze klucze błyskają nam przed oczami non stop, zagadka goni zagadkę, główny przeciwnik naszych protagonistów jest napisany rewelacyjnie, choć jadący na schematach. A mimo to są istotne powody, dlaczego dałem się zatopić w tym świecie od pierwszych stron.

Powód numer jeden to narracja. Jest prowadzona po mistrzowsku, z klimatem z pogranicza rasowego thrillera oraz horroru. Owszem, mamy sporo brutalnych scen, ale nie dominują one w komiksie. Nastrój grozy tworzy sam fakt wydarzeń dziejących się wokoło głównych postaci, mordercy, który ich ściga i tajemniczej kobiety ze studni. W efekcie dostajemy coś z pogranicza "Siedem", "The Ring" i z domieszką prozy Lovecrafta. Dla mnie czysta słodycz i modlę się w duszy, aby serial, który zamierzam obejrzeć dopiero po przeczytaniu całej serii komiksowej, również był utrzymany w takim duchu narracyjnym.

Kolejnym ogromnym plusem są same postacie. Wyraziste, umiejętnie wykorzystujące pewne oklepane kalki, ale tutaj umiejące je przekuć w coś własnego. W efekcie tego szybko zżyłem się z każdą z nich, nawet jeśli była antagonistą, bowiem zapadała w pamięci. Nie ma też tutaj postaci z gruntu złej czy dobrej. Każda ma własne cienie, ostatecznie wpływające na splot tragicznych wydarzeń, który się dokonuje. U niektórych widać to od razu, u innych jest przedstawiane stopniowo, co jednak ma również swój urok.

Następną zaletą jest sama fabuła. Prosta w konstrukcji, za to podana tak, że z zeszytu na zeszyt chce się wiedzieć więcej. Wszystko zaczyna się od morderstwa psychologa szkolnego, w jego domku letniskowym, oraz gwałcie jego żony. Świadkiem tych zdarzeń są ich dzieci, co prowadzi do krwawej wymiany ciosów i przeprowadzki pokiereszowanej rodziny na drugi koniec kraju do rodzinnej posiadłości Keyhouse. Tam najmłodszy z rodzeństwa odnajduje magiczny klucz pozwalający opuszczać duszy jego ciało. Z czasem czytelnik poznaje historię tajemniczej kobiety uwiezionej w studni oraz dowiaduje się o istnieniu innych kluczy. W tym Klucza do Wszystkiego.

Pierwszy tom wprowadza czytelnika w świat tajemniczych kluczy, poznajemy kluczowych graczy oraz dostajemy masę pytań. Wiemy, że kluczy jest dużo, naprawdę dużo, a każdy z nich posiada unikalną moc. Na razie poznaliśmy kilka, jednak ostatni kadr w tym albumie uświadamia nam z jakim arsenałem mamy do czynienia. Jest też jeszcze jeden klucz. Zdaje się, że najważniejszy ze wszystkich. Klucz, dla którego warto zabić. Jednak to czym jest musicie już odkryć sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz