Strony

22 czerwca 2022

Sixtine #1: Złoto Azteków

Sięgając po ten komiks nie spodziewałem się poruszenia poważnych tematów. Głupi ja, bowiem mamy tutaj do czynienia z francuską serią młodzieżową, zatem powinienem się spodziewać takich zagrywek. Sixtine to z jednej strony klasyczna seria przygodowa z duchami piratów oraz krnąbrną nastolatką na pierwszym planie. Jednak w tle przewija się dość złożona relacja rodzinna orbitująca wokoło osoby zmarłego ojca głównej bohaterki. Co ciekawe, z biegiem scenariusza, ten element zaczyna wybijać się na pierwszy plan.

Historia zaczyna się dość smutno, od pogrzebu na plaży. Matka, wtedy jeszcze kilkuletniej, Sixtine żegna się z mężem wysypując jego prochy do morza. Wtedy też dowiadujemy się, że rodzina jej małżonka wyrzekła się go oraz jego nowej rodziny. Jednocześnie dziecko spotyka na plaży trzy duchy korsarzy, z którymi się zaprzyjaźnia i ostatecznie ci jadą z nią do domu. Mija 9 lat od tamtych wydarzeń. Sixtine dorosła i ma już 16 lat, jednak nadal prawie nic nie wie o ojcu. Na własną rękę stara się poznać jego przeszłość, a tym czasem z powodu zaległości w spłatach kredytu bank zajmuje dom gdzie mieszka z matką. Szybko się jednak okazuje, że przeszłość rodziny jest bardzo pogmatwana.

Piraci od samego początku wydaja się tylko miłym dodatkiem, jednak coś jest tutaj nie tak. Z każdą kolejną stroną czuć, że ich rola jest znacznie większa, jednak do samego końca czytelnik nie rozumie dlaczego. Dopiero ostatnie strony to w pełni obrazują, co u mnie spowodowało lekki opad szczęki. Serio, nie mogę się doczekać kolejnego tomu, bo ten skończył się genialnie.

Co zaś się tyczy tytułowego skarbu Azteków, to sprawa również jest lekko pogmatwana. Niby scenariusz wykłada kawę na ławę tłumacząc o co w tym biega, dlaczego pojawia się w tym tomie i czemu ma służyć. Jednak po uważniejszym przyjrzeniu się, rysuje się o wiele bardziej złożony obraz. Serio, tutaj nic nie jest takie, jakim na początku się wydaje. Co prawda mam kilka teorii odnośnie pewnych wątków, ale czy się potwierdzą trudno przewidzieć. Z drugiej strony lubię tego typu zagrywki w komiksach czy książkach, zatem jestem ciekaw czy coś z tego o czym myślę się potwierdzi.

Sixtine to naprawdę ciekawa seria. Z jednej strony prosta i humorystyczna, z drugiej poruszająca ważne tematy około rodzinne. Ma też dużo bardziej złożoną fabułę niż z początku można by się spodziewać. Nic tutaj nie jest do końca tym, na co wygląda. dostajemy sporo sekretów, ukrytych przekazów, z których część jest subtelna, a inne wręcz krzyczą do czytelnika. Z pewnością będę śledził tą serię, bo jest warta mojej uwagi. Tom drugi już zapowiedziano na ten rok i ma bardzo intrygujący podtytuł. Mianowicie "Pies z mroku", a patrząc po okładce zapowiada się ostra jazda bez trzymanki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz