Strony

28 marca 2022

Frnck #1: To dopiero początek

Sięgając po ten komiks spodziewałem się komedii przygodowej, troszkę idącej w stronę tego co z nam z uniwersum Ekho. Z tym wyjątkiem, że łagodniejszej, czyli pozbawionej krwi, nadmiernej przemocy czy negliżu. I w zasadzie to dostałem, bowiem sporo elementów jest tu ostro przerysowanych, komicznych, a przy tym całość na tyle stonowano, że nie uświadczymy nagich kobiecych biustów czy wiader posoki. Czy zatem Frnck to znakomity komiks francuski dla młodzieży. I tak i nie.

Zacznijmy od "plusów dodatnich", a pośród nich z pewnością jest pomysł na fabułę. Oto przed nami staje Franck - nastolatek z sierocińca, który nie ma szczęścia do rodzin zastępczych. Już trzykrotnie wracał do ośrodka, a występ przed czwartą jest nad wyraz spektakularny. Szczególnie w szkodach otoczenia. Jednocześnie chłopak dowiaduje się, że nie wiadomo czy jego biologiczni rodzice naprawdę nie żyją, jak dotąd to utrzymywała dyrektorka placówki. Wpadając na pewien trop rusza jego śladem i w wyniku niecodziennej sytuacji przenosi się w czasie do prehistorii.

Nic nowego, ale zapowiada się fajnie. Szczególnie, że komiks nabija się z uzależnienia młodych ludzi od współczesnej technologii i cybernetyki. Robi to w sposób mocno groteskowy, nieco przerysowany, ale jednocześnie bardzo umiejętnie. Sam główny bohater też potrafi przykuć na pewien czas uwagę, a jego teksty budziły u mnie szczery uśmiech. Dodajmy do tego udany rysunek, pełen ukrytych akcentów oraz smaczków, dynamiczną akcję oraz kilka naprawdę cudownych gagów sytuacyjnych, co przełoży się na błyskawiczną oraz lekką lekturę.

Jednak mamy kilka "plusów ujemnych" i to takich, które w moim wypadku rzuciły się szybko w oczy. Po pierwsze komiks totalnie niczym nie wyróżnia się na tle sobie podobnych. Gdy sięgam po serię Ekho albo Troy to czuję jak każda z nich ma unikalny, własny charakter. Tutaj tego mi brakowało. Totalnie nie czułem klimatu, a raczej kalejdoskop odgrzewanych scen znanych mi z wielu innych serii komiksowych. Po drugie główny bohater z czasem potrafił mnie nieco irytować, gdyż jego dialogi były dość mocno powtarzalne. Scenariusz również niczym nie zaskakiwał i szło przewidzieć każdą scenę.

Nie uważam jednak tego komiksu za zły i z góry skazany na porażkę. Osoby nie siedzące mocno w komiksie francuskim, szczególnie młodzieżowym, zapewne będą się tutaj dobrze bawić. Sam chętnie sięgnę po tom drugi i być może zostanę z serią na stałe. Z drugiej strony wiem, że jednorazowa lektura w tym wypadku w zupełności mi wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz