Strony

6 sierpnia 2021

Kiedyś to się grało #1: Amiga - Wings!

Czas na wspominki, bowiem coraz częściej wracam do gier starych. Naprawdę starych. Takich z czasów gdy byłem szczenięciem i posiadałem Amigę 600. Piękne cudo techniki oraz pomysłowości, na których gry wyglądały naprawdę super. To był dla mnie przełom pełną gębą i trwał nieprzerwanie do 1998 roku gdy w moje ręce wpadł pierwszy komputer IBM. Jednak Amiga długo mi jeszcze służyła, aż za namową rodziców nie oddałem jej kuzynostwu. Był to jeden z najgorszych ruchów z mojej strony bowiem kuzyni rozszarpali w niespełna dwa miesiące moją ukochaną konsolę oraz ogromny stos gier jaki był w zestawie. Teraz powolutku te tytuły pojawiają się między innymi na GOG czy Steam, a ja nie omieszkam na nie polować. Dziś zatem opiszę moje wrażenia z powrotu do jednej z ciekawszych gier o I Wojnie Światowej, czyli Wings!

Pierwotnie gra została wydana na konsole Amiga w 1990 roku i szybko podbiła serca graczy. W moje ręce trafiła dopiero w 1993 roku za sprawą prezentu od wujka-informatyka, i była to jedna z pierwszych oryginalnych gier jakie posiadałem. W 2002 roku gra została przeniesiona też na konsolę Gameboy Advence, ale że mi nigdy nie było po drodze z tą platformą to jakoś ją olałem. Natomiast firma Cinemaware, oryginalny twórca Wings!, w 2014 roku stworzył remaster. Zarówno on jak i klasyczna wersja gry są obecnie do kupienia na platformie GOG, gdzie też je nabyłem i ograłem.



Obie wersje kupiłem na wyprzedaży, zatem przyszło mi wyłożyć niecałe 13 zł. Słowem niewiele, a ilość frajdy okazała się ogromna. W sumie spędziłem po dwie godziny w każdej wersji, choć mój licznik na GOG nie zawsze naliczał czas. Głównie za sprawą tego, że nie musiałem być zalogowany online aby grać w grę. Nieraz o tym zapominam i jeśli nie ma automatycznego logowania na GOG, to potem nie zlicza mi pełni czasu spędzonego w danym tytule.

Przejdźmy jednak do porównania obu wersji. Pozwolę sobie to podzielić na kilka segmentów, bowiem łatwiej mi będzie w ten sposób omówić wszystkie zagadnienia, które chcę poruszyć. zacznijmy od tego co najbardziej rzuca się w oczy czyli...

Oprawa graficzna

AMIGA - muszę przyznać, że tutaj jest naprawdę dobrze. Widać jak na dłoni potencjał drzemiący w Amidze, bowiem gry z czasów jej świetności nadal cieszą oko. Być może przemawia przeze mnie sentyment, ale nawet moja żona, która nie jest zaawansowanym graczem i tak naprawdę od niedawna udało mi się ją wciągnąć w świat gier, spoglądała na Wings! przychylnie. Modele poszczególnych samolotów czy sterowców/balonów wyglądają dobrze, szczególnie z bliska. Z daleka to bywa różnie, ale dzięki odpowiedniej kolorystyce idzie rozpoznać co jest wrogą, a co sojuszniczą maszyną. Zdecydowanie najładniej prezentują się misje z rzutem izometrycznym (ataki na konwoje i bombardowanie obiektów), ale tych jest najmniej. Sam interfejs jest czytelny, podobnie jak odprawy między misjami.

REMASTER - muszę przyznać, że Cinemaware odrobiła solidnie pracę domową. Modele wszelkich obiektów i maszyn wyglądają naprawdę ładnie i mimo niemal 7 lat na karku, gra nadal prezentuje się dobrze. Przy okazji starano się zachować ducha oryginału, co widać szczególnie mocno w przypadku odpraw, ekranów ładowania czy lotów z rzutem izometrycznym. Najgorzej jednak wypadają efekty eksplozji gdy latamy w trybie symulatora. Są one dość słabe wizualnie i psują trochę efekt, nieco monotonnego, ale pasującego do tematu, krajobrazu.



Poziom trudności

AMIGA - zdecydowanie jest trudno, a raczej przez lata człowiek tak przywykł do pewnych usprawnień, że wydaje się jakby gry z Amigi były mega trudne. Choć troszkę prawdy w tym jest, bo część tytułów posiadała dość wyśrubowany poziom trudności, jednak przy tym stosunkowo niski czas rozgrywki jeśli wiedzieliśmy co i kiedy mamy robić. Liczyła się wtedy seria podejść, bo w tamtych czasach nie było Internetu z solucjami, więc trzeba było samemu główkować, ewentualnie posiłkować się podwórkowymi plotkami czy sporadycznymi poradami w magazynach branżowych. Niemniej sterowanie w klasycznej wersji na klawiaturze z myszą potrafi być frustrujące. O wiele łatwiej jest gdy mamy joystick. Podczas walk myśliwskich musimy spoglądać, w którym kierunku i pod jakim kątem zerka nasz pilot. To w zasadzie jedyna podpowiedź gdzie szukać wrogich maszyn. W misjach ataków na konwoje czy bombardowania obiektów nie należy też zapominać o jednej istotnej rzeczy. Mamy ograniczone zapasy amunicji. Dotyczy to głównie bomb, więc jak spudłujemy to może być kiepsko.

REMASTER - wprowadzono kilka poziomów trudności, czyli tego jak SI rozumuje, dodano znaczniki śledzenia celu, nieco usprawniono system celowania oraz manewrowania samolotem. Tak, remaster jest łatwiejszy, ale tylko na najniższym poziomie trudności. Na normalnym czy wysokim SI potrafi zaleźć graczom za skórę. Widać to mocno w misjach myśliwskich, gdzie potrafiłem kilka razy przywalić w glebę lub dać się podejść i zostać ostrzelanym od tyłu czy z dołu.



Klimat i udźwiękowienie

AMIGA - Wiecie co. Mimo 31 wiosen na karku ta gra nadal buduje niesamowity klimat. Cholera, sam dopiero co ukończyłem 38 lat, a poczułem się niczym szczeniak, który pierwszy raz na oczy zobaczył Amigę. Specyficzna muzyka, świetnie zaprojektowany dziennik fabularny, po angielsku oczywiście, klimatyczne ekrany ładowania przypominające nieme kino. To wszystko mocno na mnie podziałało i wzbudziło masę wspomnień. Z drugiej strony młode pokolenia mogą zobaczyć jaki potencjał drzemał w konsolach typu Amiga, które w zasadzie zmiażdżyły Commodore.

REMASTER - Mimo początkowych obaw stwierdzam, że twórcom udało się oddać ducha oryginału i na tym polu. Co prawda brakuje kilku "nutek", ale finalnie ma to swój charakter. Widać to szczególnie przy ekranach ładowania, bowiem dziennik został odpowiednio ulepszony i upiększony. Nie mamy teraz prostej animacji, a pięknie skonstruowany, stary dziennik na tle rozrzuconych listów i kartek papieru. Oddaje to w pewnym sensie tragizm Wielkiej Wojny. Co zaś się tyczy udźwiękowienia całej gry, to miejscami troszkę skrzypi. Po dłuższym czasie słychać za mocno powtarzalność części dźwięków, co dziś może nieco irytować.



Podsumowanie

AMIGA - to była miła podróż w przeszłość. Zdecydowanie spadły moje umiejętności, bowiem na starcie zestrzelono mnie trzykrotnie. Człowiek za bardzo przywykł do wielu usprawnień ułatwiających rozgrywkę. Aż boję się pomyśleć co czeka mnie przy ogrywaniu innych tytułów z czasów mojej Amigi oraz pierwszego IBM. Szczególnie, że większość z nich wymagała naprawdę piekielnej zręczności, nawet na niskim poziomie trudności. Warto też zainwestować w joystick przy tych grach, bo piekielnie się przydaje. Sam grałem na pożyczonym, ale było to wygodniejsze niż sterowanie za pomocą klawiatury i myszy (w moim wypadku trackballa). Niemniej, jeśli znów najdzie mnie ochota na zabawę w sentymenty lub sprawdzenie swych umiejętności, to z pewnością do tej wersji wrócę.

REMASTER - dla mnie to jest obecnie miły zabijacz czasu aby się odstresować tak na kilka chwil. Gra na najniższym poziomie trudności nie jest wymagająca, aczkolwiek nie przechodzi się sama. Nadal trzeba być skupionym, wykazać się uwagą i zręcznością oraz celnością. Na normalnym i wysokim poziomie trudności to już niemal powrót do tego co znamy z Amigi. Innymi słowy kopanie tyłka graczowi, szczególnie jeśli jest nieobeznany w symulatorach starej daty. Dlatego chętnie będę wracał do tej wersji, pewnie częściej niż do oryginału, bowiem pozwala mi odpocząć. Co prawda po dłuższym czasie jest lekka monotonia, ale i tak miło się w tym strzela. A jak dochodzą pociągi, konwoje oraz okręty (tak, są misje gdzie musimy i je zbombardować) to zabawa wkracza na zupełnie inny poziom.

W SKRÓCIE

Na Plus
+ To nadal klimatyczna gra o myśliwcach Wielkiej Wojny
+ Gra nie przechodzi się sama
+ Trzy tryby walki (starcia myśliwców, ostrzał konwojów, bombardowanie obiektów)
+ Jeśli zostaniemy zestrzeleni, to nasza postać ginie i nowa startuje w miejscu gdzie skończyliśmy
+ Wojna trwa ciągle niezależnie od tego czy zakończyliśmy misję sukcesem lub porażką
+ Model latania
+ Wersja z Amigi nadal ładnie wygląda
+ A remaster jest solidnie wykonany
+ Porządne udźwiękowienie

Na Minus
+ Z czasem potrafi wkraść się monotonia
+ Animacje eksplozji w remasterze
+ Zdecydowanie lepiej grać na joysticku niż klawiaturze czy myszy
+ Remaster zdecydowanie łatwiejszy od oryginału

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz