Strony

15 maja 2021

Pajęczym okiem #12: Jak powstała baśń "O Małej Hydrze, która nauczyła się latać"

Ciekawość czytelników jest czymś o czym marzy każdy pisarz. Bo właśnie ich zainteresowanie jego, czy też jej, pracą napędza do działania i dalszego tworzenia. Najzabawniejsze w tym wszystkim są teorie z gatunku "Co autor miał na myśli?" albo "Czym na pewno się inspirował". Sam wielokrotnie snuję tego typu rozmyślania, które finalnie okazują się być chybione, gdy twórca przedstawia swoje źródło inspiracji. Widzę to teraz po sobie, gdy czytelnicy komentują baśń "O Małej Hydrze, która nauczyła się latać". Dlatego rozwiejmy raz na zawsze wszystkie wątpliwości. Oto historia o tym, dlaczego napisałem tą baśń oraz zacząłem tworzyć kolejne.

Zacznijmy od tego, że wszystko zdarzyło się absolutnym przypadkiem w połowie stycznia 2021 roku. Moja żona, Marta, dopiero co rzuciła pracę w korpo i zaczęła powoli stawiać pierwsze samodzielne kroki jako redaktorka i korektorka tekstu. Jednocześnie siedziała nad redakcją "Piekła kosmosu", gdzie książka wymaga jeszcze wiele pracy mimo wcześniejszego przepisania jej, ale o tym innym razem. Na domiar złego trafił się w rodzinie niespodziewany pogrzeb bliskiej osoby i Marta pojechała na niego w bardzo ponurym nastroju. Chciałem ją jakoś pocieszyć, ale nic mi nie przychodziło do głowy.



Siedziałem zatem sam w domu, oglądając jeden z moich ulubionych odmóżdżaczy, czyli "Godzilla 2: Król potworów". Gdy doszło do sceny gdzie budzi się Ghidorah i rozpościera on swoje skrzydła przed pierwszym starciem z Godzillą, wpadła mi do głowy pewna myśl: Przecież hydry nie latają. I tak, wiem, że King Ghidorah to monstrum z kosmosu, ale tak jakoś mi to zakiełkowało w głowie i zaczęło przybierać formę baśni. Dlaczego akurat ten gatunek? Bowiem w przeszłości, gdy pracowałem z dziećmi, czasem miałem problem je opanować. Wtedy brałem grę Dixit albo Story Cubes i na poczekaniu wymyślałem im historyjkę.

Ostatecznie podjąłem decyzję, że to głupie i nie będę pisał bajki na dobranoc dla dorosłej kobiety. Chciałem pójść raczej klasycznym motywem i jak wróci upichcić coś dobrego oraz doprawić to butelką wina. Jednak przez całą noc w głowie rozwijała mi się opowieść o Małej Hydrze, która nie pasowała do swoich rówieśników. Była odmieńcem bo miała tylko jedną głowę oraz skrzydła, których używała do tego, aby udawać kamień. Nie wiedziała do czego one naprawdę służą, do czasu aż spotkała tajemniczego Podróżnika. Człowieka. To on zwrócił jej uwagę, że przecież skrzydła służą do latania.



W roli Podróżnika osadziłem kajakarza, mając we wspomnieniach spływ kajakowy z panem Aleksandrem Dobą. Mieliśmy z Martą wielkie szczęście, że udało nam się latem 2020 roku poznać tego człowieka i wysłuchać jego historii. Jego ogromny optymizm i hart ducha wrył mi się w pamięć. Jednak dumając nad baśnią uznałem, że muszę przebudować sylwetkę mojego kajakarza. Chciałem by miała coś, jakiś element, który udowodniłby Małej Hydrze, że wiara czyni cuda. I tym sposobem powstał Niekompletny Człowiek. Osoba zwiedzająca świat, przemierzająca jego wody w kajaku, ale nie mająca nóg.

Na drugi dzień zasiadłem do komputera i znów pojawiły się wątpliwości. Przecież ja chcę pisać książki SF i kryminały. Napisałem "Piekło kosmosu", piszę "Farreter" i szykuję się do napisania horroru SF "Projekt: Outlander". Po co mam marnować czas na jakieś tam baśnie, do tego dla dorosłych. Przecież tego nikt nie czyta. Mając mętlik w głowie zasiadłem do gry Unreal Tournament 2004, przy której najczęściej odreagowuję stres. Tłukłem w nią chyba z dwie godziny, zasadniczo zbierając bęcki, bo już umiejętności nie te co kiedyś. A gdy skończyłem, pewien że ochłonąłem na You Tube wypadł mi pewien filmik motywujący Krzysztofa Piersy. Jego treść brzmiała po prostu: Pisz. Tylko tyle. Jedno cholerne słowo, zawierające tytaniczną ilość emocji, treści oraz determinacji.



Trwał on niespełna 15 minut i kompletnie nie mam pojęcia co mnie podkusiło aby w niego kliknąć. Jednak to zrobiłem. Kliknąłem i odsłuchałem. A potem coś we mnie pękło. Nie wiem dlaczego, ale dosłownie na głos wykrzyczałem: Dobra, już kurwa się zamknij i napiszę tę cholerną baśń. Dosłownie to powiedziałem, następnie odpaliłem Worda, usiadłem na dupie i napisałem cały tekst w dwa dni, zrzucając z głowy wszystko co mi się przez poprzednią noc w niej urodziło. Potem przeczytałem to, uznałem, że w sumie to nawet jest niezłe, poprawiłem kilka elementów i dałem Marcie do przeczytania, gdy wróciła do domu.

Najcenniejszy był dla mnie jej uśmiech, choć ryczała jak bóbr po zakończonej lekturze. Baśń jej pomogła. Dodała otuchy. Pomyślałem sobie: A może wrzucić ją na Wattpad? No to tak zrobiłem i szybko zaczęła przyciągać uwagę. Oddałem ją żonie do redakcji, ale ta z powodu emocji nie mogła się w pełni skupić nad tekstem. Dlatego projekt zostawiłem, podmieniając jedynie na Wattpad tekst na ten po delikatnym liftingu. W efekcie tego zyskał jeszcze mocniej na popularności, a ja zdecydowałem się iść za namową czytelników i wysłać go do niemal 20 wydawców. 



Nie wiedziałem czy uda mi się go wydać, ale mimochodem w głowie zaczęły rodzić się kolejne baśnie. O Mantykorze, o Smoku, o Chimerze i tak dalej. W międzyczasie przypomniała mi się rozmowa z panią Joanną Czarkowską z wydawnictwa Alegoria, którą odbyłem w 2018 roku na Targach Książki w Opolu. Dywagowaliśmy o tym czy da się napisać baśń dla dzieci i dorosłych, nie mając doświadczenia w tej materii. Była to ciekawa dyskusja i coś mnie podkusiło aby pochwalić się moim tekstem. Jeszcze tego samego dnia pani Joanna odpisała do mnie z zapytaniem, czy chcę to wydać.

Miałem wątpliwości, bo podczas wymiany zdań nie chciałem odpuścić w kilku elementach. Jednak pani Joanna nie dała za wygraną i dała mi oraz mojej żonie sporo porad odnośnie redakcji tekstu, które przyjęliśmy. W efekcie tego Marta zredagowała tekst chłodnym okiem udowadniając tym samym swój prawdziwy potencjał jako redaktorka i korektorka. Kto nie wierzy, niech spyta osobiście pani Joanny :)



Te wszystkie małe kroczki doprowadziły finalnie do tego miejsca. Do momentu podpisania umowy wydawniczej z Alegorią oraz szykowania książki do wydania drukiem. Po drodze, nim jeszcze rozmawiałem z panią Joanną, przypadkiem jedna z czytelniczek poznała mnie z ilustratorką Moniką Klicz, mającej marzenie narysować ilustracje do książki dla dzieci. Podesłałem jej moją baśń o Małej Hydrze i tym sposobem nawiązaliśmy współpracę, a co ważniejsze pani Joanna widząc prace Moniki z otwartymi ramionami przyjęła ją na pokład.

Tak wygląda burzliwa i mocno absurdalna historia powstania baśni "O Małej Hydrze, która nauczyła się latać". Historia w pewnym sensie podobna do tego co napisałem. Gdzie pod wpływem innych osób, Podróżników walczących o swe marzenia, grupa osób nauczyła się latać. Nauczyła się prosić innych o pomoc i ją otrzymała, bo chciała walczyć o lepszy dzień. Chciała zobaczyć, co kryje się za horyzontem.



Zatem nie bójcie się marzyć. Nie bójcie się śnić. Nie bójcie się prosić innych o pomoc i walczcie. Walczcie o swoje marzenia, bo bez nich świat będzie pustą skorupą. Dlatego codziennie wracam do pisania kolejnych baśni i książek. To moje marzenie. Być pisarzem i utrzymywać się z tego, dlatego robię wszystko aby je spełnić. Jeśli chcecie dodać mi energii, to po prostu czytajcie oraz też spełniajcie własne marzenia. Jakiekolwiek one są. Walczcie o nie, nie poddawajcie się, nawet jeśli będzie ciężko, a niebo będzie walić się wam na głowy. Walczcie do samego końca, aż w końcu nadejdzie ten dzień, gdy wespniecie się na wieżę, odwiążecie linę i wzbijecie się w powietrze szybując poza horyzont. Tylko musicie w to naprawdę głęboko uwierzyć.

Mam nadzieję, że ta historia was choć odrobinkę zmotywowała do działania. Do pracy. Jeśli chcecie pomóc mi w mojej, to możecie postawić mi wirtualną kawę za piątaka albo po prostu robić to, co pomoże wam zrealizować wasze marzenia. Działajcie, potykajcie się, upadajcie aby potem powstać za każdym razem coraz silniejszymi. Bowiem sukces nigdy nie przychodzi łatwo. Nawet jeśli posiadamy skrzydła.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

2 komentarze:

  1. Zainspirowałeś i zmotywowałeś :) Tyle powiem. Mocno Ci kibicuję i... lecę spełniać swoje marzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzenia trzeba spełniać. Kim byśmy byli bez marzeń, puści niczym kubek bez kawy. Świetnie motywujesz do dalszego pisania oraz rozwijania się.

    OdpowiedzUsuń