Strony

9 lipca 2020

Złoty Berlin

Coraz bardziej lubię komiksy, które wychodzą spod znaku wydawnictwa Marginesy. Powody? Jest ich trochę, ale trzy główne, to interesujące biografie czy autobiografie, niezwykle udane adaptacje graficzne książek i dołączone opracowania historyczne lub wywiady w każdym komiksie. Dzięki temu sięgam po dzieła pisarzy, o których wcześniej nie słyszałem, czy poznaję historii ludzi, którzy byli mi obcy lub wiedziałem o nich niewiele. Nie inaczej miałem w przypadku "Złotego Berlina", graficznej adaptacji książki Volkera Kutschera, która opowiada losy pewnego niemieckiego komisarza i sprawę morderstwa mającą miejsce w 1929 roku. 


Z jednej strony historia mnie nie zaskoczyła, gdyż nieraz już natrafiłem na podobne w literaturze. Z drugiej zaś bardzo lubię właśnie przytoczone tutaj schematy, więc podczas lektury czułem się jak ryba w wodzie. Młody komisarz z Kolonii, Gereon Rath, zostaje przeniesiony do obyczajówki w Berlinie. Powód? W trakcie ostatniej swojej sprawy zastrzelił pewnego człowieka, co skończyło się prasowym linczem. W Berlinie, gdzie posadę załatwił mu wpływowy ojciec, chce dostać się do oddziału kryminalnego odwianego legendarną sławą, ale aby to uczynić musi się wykazać. Zrządzenie losu sprawia, że natrafia na trop w śledztwie, przy którym cały wydział kryminalny utknął w martwym punkcie. Postanawia samodzielnie poprowadzić dochodzenie, co szybko wciąga go w wir niekorzystnych sytuacji.

Rozwiązanie całej sprawy przez czytelnika nie jest szczególnie trudne. Podobnie ma się rzecz w przypadku głównego bohatera. Problem stanowi coś zupełnie innego. Rath zna prawdę, gdyż sam kilkukrotnie złamał prawo prowadząc śledztwo na własną rękę. To zdecydowanie utrudnia postawienie mu w stan oskarżenia osób winnych, gdyż wtedy sam musiałby przyznać się do swoich grzechów. W efekcie tego spirala przemocy rośnie, kolejne trupy pojawiają się w całym dochodzeniu, a gdy na jaw, zresztą dość szybko, wychodzi stawka, o którą toczy się gra, wtedy wszystko nabiera rumieńców. Te elementy sprawiają, że "Złoty Berlin" czytało mi się jednym tchem i nie mogłem się od niego oderwać. 

Dodatkowym plusem jest osadzenie całej akcji w 1929 roku podczas zamieszek majowych i tarć politycznych pomiędzy komunistami, nazistami i kapitalistami zasiadającymi w rządzie Republiki Weimarskiej. Niby te elementy dzieją się w tle, ale nie tylko umiejętnie uzupełniają scenografię. W zasadzie popychają całą akcję do przodu, wyjaśniając pewne decyzje podjęte przez głównych bohaterów tego komiksu. Do tego czarno-biały rysunek, niezwykle szczegółowy, co widać na każdym kadrze, buduje klimat rasowego kryminału noir. Zbierając w całość wszystkie te elementy otrzymujemy "Złoty Berlin", który w swej komiksowej wersji wypada po prostu olśniewająco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz