Strony

30 kwietnia 2019

Staruszek Logan #2: Berserk

Na sieci znalazłem sporo opinii, twierdzących że "Staruszek Logan" pióra Lemire jest przeciętny lub nawet słaby. Widocznie mój gust bardzo odbiega od gustów tych ludzi, albo po prostu za mało komiksów Marvela przeczytałem, bo w moim przypadku ta seria szybko mną zawładnęła. Pierwszy tom czytało mi się naprawdę przyjemnie, a drugi po prostu wchłonąłem i naprawdę bardzo, ale to bardzo mocno wyczekuję tomu trzeciego. I tak, wiem że to wszystko już było, ale jakoś i Lemire dobrze mi się to czyta. Nie tylko dobrze, ale niezwykle przyjemnie i mimo zabawy z podróżami w czasie, tutaj nie gubię wątku. Wręcz doskonale rozumiem głównego bohatera, który czuje się zagubiony przemieszczając się pomiędzy kolejnymi światami. Logan przetrwał zagładę superbohaterów, sam zresztą wykończył większość z nich, gdy był otumaniony iluzją Mysterio, potem utracił rodzinę, którą wymordował mu gang Hulka, zestarzał się i gdy już nie miał nadziei przekroczył mur. Od tego momentu stał się swoistym paradoksem, a jakaś nieznana mu siła rzuciła go w przeszłość, dając przy tym nowe możliwości. Czy Logan ma szansę powstrzymać coś, co jeszcze nie nastąpiło? Jeśli tak, to jakim kosztem?

Jak wspomniałem, to co znajdziemy w tym komiksie, wałkowano już kilkukrotnie. Niemniej w tym wypadku czytało mi się to niezwykle dobrze. W zasadzie nie umiem powiedzieć czemu, aż tak dobrze, bo prawie nic w scenariuszu jakoś szczególnie nie zaskakuje. Strasznie podoba mi się ten obraz starego Logana, który stracił tak wiele, ale aby uratować przyszłość musi posunąć się do okrutnych czynów. Zabić sprawców nim się nimi staną. Nie żeby miał z tym jakieś problemy, bowiem po wymordowaniu tylu ludzi i metaludzi niespecjalnie robi na Loganie widok krwi i leżących luzem ludzkich kończyn jego ofiar. NA tym polu komiks jest niezwykle brutalny i nie patyczkuje się z czytelnikiem. Osobiście poczytuję to jako plus, gdyż nie mamy tutaj nadmiernej brutalności. Choć kilka fruwających dłoni czy rąk się znajdzie.

Całość genialnie potęguje rysunek Sorrentino. Mroczny, brutalny, krwawy i naprawdę przygnębiający. Tworzy niesamowity klimat, którego zazwyczaj brak w komiksach Marvel. Chętnie obejrzałbym film animowany utrzymany właśnie w takiej konwencji, jak prezentowany tutaj "Staruszek Logan". Byłoby na co popatrzeć. Kolejnym plusem są monologi prowadzone przez tytułową postać. Zwięzłe, rzeczowe, lekko zalatujące nostalgią za utraconym szczęściem oraz nafaszerowane smutkiem w różnych formach. Nie ma tutaj nudnego patosu, rozbudowanych przemówień czy kaskady myśli. Są prosto sformułowane słowa, które opisują brutalną rzeczywistość.

Zestawiając te wszystkie elementy dostałem komiks superbohaterski, który idealnie wpisał się w mój gust. Być może są lepsze pozycje, być może kiedyś zapomnę o Staruszku Loganie pióra Lemire, ale na pewno nie nastąpi to szybko. Tutaj zwyczajnie czuję się dobrze, pragnę towarzyszyć głównemu bohaterowi w jego wędrówce i wyjątkowo krwawej wendecie. Chce poznać jego historię. Historię, którą on sam pisze, a ta co tkwi w jego pamięci, jeszcze nie zaistniała. Oby kolejny tom utrzymał obecny poziom scenariusza, przybliżając nas do miodnego finału. Po lekturze drugiego tomu, jest pełen optymizmu, więc mam nadzieję, że się nie przeliczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz