Strony

6 listopada 2018

Piękna ciemność

Są takie komiksy, po lekturze których w głowie czytelnika brzmi tylko jedno zdanie: "Co ja, k***a, właściwie przeczytałem?". Dokładnie to określenie towarzyszyło mi niemal na każdym kroku, podczas lektury "Pięknej ciemności". Jest to czysty surrealizm, miejscami tak porąbany, że mózg potrafi się wyłączyć. Chyba każdy kto będzie miał styczność z tym komiksem, dojdzie do własnych wniosków, które ewentualnie będą się w jakiejś części pokrywać z opiniami innych ludzi. Bo fabuła tego dzieła, jest naprawdę mocno poryta. Przedstawię zatem moje odczucia, które towarzyszyły mi podczas tej, nad wyraz dziwnej, przygody. Zacznijmy zatem od samego początku, czyli trupa małej dziewczynki, porzuconego w głębi lasu.

Jeśli po powyższych słowach myślicie, że jest dziwnie, to tak naprawdę nie macie pojęcia, co was czeka. Otóż z głowy trupa wychodzi cała menażeria najróżniejszych postaci. Swoisty przekrój przez zmyślonych przyjaciół, których nie jeden z nas miał w dzieciństwie. W komiksie każde z nich ma osobowość i ucieleśnia jakąś negatywną cechę ludzkiego charakteru. Próżność, zawiść, kłamstwo i tak dalej. Oczywiście są też pozytywni bohaterowie, będący wcieleniem pracowitości, czy bezinteresowności. Jednak nawet oni, z czasem ulegają, że się tak wyrażę, mrocznej stronie życia. Szczerze powiedziawszy, to co się czasem odczynia na kartach tego komiksu, jest tak porąbane, że trudno mi znaleźć słowa, aby to sensownie przedstawić.

Ilość trupów jest ogromna, bowiem w tempie ekspresowym szereg postaci ginie z różnych przyczyn. Najczęściej z powodu własnej głupoty lub zostaje zeżarta przez leśne zwierzaki. W ogólnym rozrachunku, ginie większość bohaterów tej dziwacznej opowieści, czasem wyjątkowo brutalnie. Na przykład jedna z bohaterek godzi się na to, aby pochować ją żywcem podczas zabawy w pogrzeb. No ja piórkuję, fajna zabawa. Innym razem wiecznie głodna "dziewczyna" zjada swoją kompankę. To są naprawdę lżejsze akcje, względem całej historii, opowiedzianej w tym komiksie.


O samej fabule trudno mówić, bo mamy tutaj pourywane wątki, co wydało mi się zabiegiem celowym. Jest ktoś, ucieka przed czymś (lub kimś) i już go nigdy nie spotkamy. Jednak większość wydarzeń kręci się wokół Aurory, pomocnej dziewczyny o blond włosach, która chce uratować każdego. W rezultacie, niemal każdy ją wykorzystuje, obgadując jednocześnie za plecami. Zapewne dla wielu, może to zabrzmieć znajomo. Niemniej ciężko mi było w tej historii wyczuć jakiś główny wątek. akcja komiksu rozgrywa się na przestrzeni mniej więcej roku od wiosny do zimy. Czytelnik jest świadkiem gnicia zwłok, z których zostaje w zasadzie tylko szkielet, wszystko tutaj przemija, a jakiekolwiek oznaki dobra, są szybko niszczone. Szczerze powiedziawszy, nawet nie wiem, jak to za bardzo poskładać.

Nie twierdzę, że komiks mi się nie podobał, ale był strasznie dziwny. Raz wydawało mi się, że chodzi o pokazanie różnych stanów depresyjnych innym razem o istotę przemijania, a po finale nie rozumiałem już nic. Owszem, rysunek jest przecudny, a okładka wpada w oko. Jednak fabularnie po dziś dzień nie mam bladego pojęcia, o co chodziło autorom tego komiksu, a przeczytałem go pięć razy. Jak zatem oceniam "Piękną ciemność"? W praktyce nie umiem tego zrobić. Jest to tak pokręcona lektura, że mój przyziemny rozumek nie umiej jej ogarnąć. Chyba każdy musi sam spróbować się z nią zmierzyć. Nie zostaje mi zatem nic innego, jak powiedzieć "Powodzenia".

Komu komiks może się spodobać?
Tytuł jest tak specyficzny, że tym razem nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
W ciemno tak. Wiedząc co mnie czeka, raczej nie, bo po prostu go nie kumam.

Czy komiks zakwalifikował się do podsumowania roku 2018?
Tak, ze względu na swoją specyfikę.