Strony

31 lipca 2018

Trzy duchy Tesli #1: Sztokawska tajemnica

Do tego komiksu podszedłem z ogromnymi nadziejami, które dodatkowo podsycił "Gwiezdny zamek" (tak, wiem, inna kategoria), ale niestety okazały się one na wyrost. Na starcie zaznaczę - "Trzy duchy Tesli" to dobry komiks i... niestety tylko dobry. Potencjał był tutaj monstrualny, fikcyjne wycinki prasowe posiłkowane autentycznymi zdjęciami robią swoje, historia jest ciekawa, ale tak boleśnie przewidywalna, że po pięciu stronach lektury udało mi się przewidzieć całą fabułę tego albumu, niemal co do sceny. Może zaważyła tutaj nieco moje zamiłowanie do historii XX wieku i przez to nieco szersza wiedza. Niemniej na to bym nie stawiał, bo chodzącą encyklopedią nie jestem. W praktyce nawet osoba nie interesująca się konfliktami zeszłego stulecia, jest w stanie rozszyfrować wszystko w minutę. Czy zatem nie warto sięgać po "Trzy duchy Tesli"? Cóż... to zależy czego oczekujemy, a poniżej postaram się naświetlić całą sytuację.

Zacznijmy od szkieletu fabularnego, prezentowanego jako zapowiedź komiksu. Otóż Mamy rok 1942, II Wojna Światowa jest w swoim apogeum, Niemcy i Japonia nadal posiadają inicjatywę w swoich rękach, a machina szpiegowska działa prężnie. Oczywiście USA i reszta Aliantów stawiają zaciekły opór, ale sytuacja na Pacyfiku po utracie zjednoczonej floty na Morzu Jawajskim i ciosie w plecy na Hawajach, nadal gra na niekorzyść amerykanów. Do tego Japonia ma ponoć nową technologię, zaś Amerykanie stracili Tomasza Edisona, zaś Rosyjski naukowiec Nikola Tesla zaginął. Tymczasem w Nowym Jorku, pewien chłopiec i jego matka, zamieszkują w starym hotelu, na tym samym piętrze co szalony staruszek. Okoliczne dzieci się go boją, ale ciekawość nowego lokatora pcha go tylko w kłopoty, gdy miasto nęka fala tajemniczych zaginięć nad East River.

Oczywiście ten opis nie jest aż tak rozległy, ale zawiera te same informacje, a nawet odrobinę więcej. Gdy przejrzymy prezentowane okładki, wszystkich trzech tomów, to również szybko dodamy dwa do dwóch i ten album nie ma dla nas żadnych tajemnic. Szybko rozszyfrujemy kim jest staruszek, kto stoi za tajemniczymi zniknięciami oraz dlaczego mają miejsce, jak wygląda tajna broń Cesarstwa Japonii i tak dalej. Serio, to jakby dać dziecku puzzle, które są na wpół złożone i zasadniczo zawierają niewiele elementów.


Z drugiej strony całość czyta się bardzo dobrze. Akcja jest wartka, narracja ciekawie poprowadzona, postacie zapadają w pamieć, szczególnie młody chłopiec i jego matka. Do tego mamy przystojnego (a jakżeby inaczej), młodego agenta FBI, tonę nawiązań do wydarzeń oraz postaci historycznych, w tym głównie naukowców, oraz polityczne intrygi na wyższych szczeblach. Nie zabrakło też ogromnego nacisku położonego na prasę, w tym nurty komunistyczne i ruchy robotnicze w USA, które nieraz miały zatargi z Federalnymi. To wszystko buduje naprawdę świetną atmosferę podczas lektury.

Dodajmy do tego naprawdę świetny rysunek, mocno oddający ducha tamtego okresu w USA, ale też nawiązujący do maszyn. Mamy z nimi zresztą do czynienia od samego początku i wyglądają po prostu cudownie. Taki bardzo wczesny cyberpunk, gdzie kabla już nie ma, ale całość jest jeszcze dość prymitywna. Zresztą podczas lektury komiksu, wiele razy łapałem się na tym, że mam skojarzenia z serią gier "Bioshock", co zrozumie każdy, kto zna grę. Miłym zabiegiem jest żonglowanie pomiędzy białym, a czarnym tłem stron, an których umieszczono plansze, co oddaje charakter dnia i nocy. Dodaje to sporego klimatu i wiarygodności samej fabule.


Zatem czy warto sięgnąć po "Trzy duchy Tesli"? Jeśli szukamy lekkiej historyjki, osadzonej w alternatywnej wersji II Wojny Światowej, to tak. Tak samo gdy naszym celem jest zachęcenie młodszego czytelnika, aby sięgnął po literaturę dokumentalną i poznał prawdziwą historię naukowców i postaci historycznych występujących w tym komiksie. W innym wypadku, szczególnie jeśli nastawimy się na trudną do rozwikłania tajemnicę, będzie to dla nas lektura jednorazowa. Tak było w moim wypadku, choć chętnie dotrwam do końca i przeczytam pozostałe dwa albumy.

Komu komiks może się spodobać?
Starszym dzieciom i osobom chcącym przeczytać lekką opowieść osadzoną w alternatywnej oraz futurystycznej wizji II Wojny Światowej.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
W ciemno? Tak i to bez zastanowienia. Znając jego zawartość, co najwyżej pożyczył.

Czy komiks pozostaje w mojej kolekcji?
Nie. Dla mnie to jednorazówka. Ładnie narysowana, ale nadal tylko na raz.

Czy komiks zakwalifikował się do listy Komiks Roku 2018?
Po długich przemyśleniach, ostatecznie nie. Z początku chciałem go wrzucić, ale ostatecznie jest na tej liście dużo ciekawszych pozycji.