Strony

20 lipca 2018

Co widzę?

Rozwój dziecka jest ważny od najmłodszych lat. Dlatego warto inwestować w jego edukacje od samego początku. Istotnym elementem jest także, aby rodzic spędzał jak najwięcej czasu, oczywiście w miarę możliwości zawodowych, z swoim dzieckiem czy dziećmi. Choćby czytając im na dobranoc lub ucząc prostych słów. Wtedy zawiązuje się najsilniejsza więź emocjonalna pomiędzy dorosłym a dzieckiem. Warto o tym pamiętać, nie idąc za modą "modnych" mam w osobach słynnych osób. One mają cały sztab ludzi, zajmujący się ich potomstwem, toteż często mało czasu poświęcają na budowanie z nim emocjonalnej więzi. Seria książeczek edukacyjnych "Co widzę?" od wydawnictwa AWM jest tutaj niezwykle pomocna. Tak, cała ta moja tyrada na wstępie służyła po to, aby uświadomić wam, drodzy czytelnicy i czytelniczki, jak ważną mogą one odegrać rolę w pierwszych latach waszych dzieci.

Seria składa się obecnie z dwunastu książeczek, a każda zawiera dziesięć zdjęć, które są podpisane. Tutaj mamy pierwszą zaletę tego tytułu, czyli własnie fotografie. Oddają one rzeczywisty wygląd opisywanego przedmiotu lub zwierzęcia czy rośliny (a w zasadzie owocu), dzięki czemu dziecko łatwiej może skojarzyć taki obrazek z tym co go otacza. Dobrym przykładem są tutaj książeczki zatytułowane "Kolory", "Zabawki" i "Kształty", bowiem są tam fotografie przedmiotów, którymi dziecko często się otacza. Podajmy po jednym przykładzie z każdego z nich. W pierwszym na przykład opis koloru czerwonego na przykładzie zdjęć truskawki i biedronki, zielony zaś na przykładzie kapusty i rzekotki. Dziecko widzi wyraźnie jak zupełnie różne obiekty mogą mieć ten sam kolor. W tym wypadku dodatkowo mamy jeszcze rzekotkę, zatem dla maluszka coś zupełnie nowego. Niby żaba, ale nie taka typowa jak w bajce i rodzic ma idealny pretekst, aby popisać się swoją wiedzą.


Dalej mamy zabawki, gdzie możemy spotkać takie zestawienie, jak plastikowe autko i ciuchcię. Znów rodzic może się popisać wiedzą, pokazując podobieństwo w kolorach, omawiając różnice obu pojazdów, np. po czym jeżdżą i tak dalej. Jeszcze łatwiejsze na tym polu są kształty, mające na przykład parę koło ratunkowe (koło) z jajkiem (owal). Oczywiście zachowano też kolorystykę, zatem zamiast zwykłego jajka dostaliśmy fotografię pisanki. Innymi słowy, dla małego dziecka to gigantyczna baza informacji, nie tylko zapisanych w formie słownej, ale też przekazanej przez obraz. Jednocześnie rodzic ma spore pole do popisu, aby wywrzeć na swojej latorośli podziw odnośnie posiadanej wiedzy.


Nie inaczej mamy w zestawach gdzie występują pojazdy, zwierzęta, owoce albo warzywa. Zestawy zdjęć są tak skonstruowane, aby dało się z nich wycisnąć, jak najwięcej. Dobrym przykładem może tutaj być duet kaczka-gęś. Z jednej strony masa podobieństw, od koloru piór począwszy na pieczeni skończywszy (tak, jestem mięsojadem). Z drugiej rodzic może wskazać na ogromną ilość różnic, choćby po przez wielkość obu ptaków, jakie dźwięki wydają i tak dalej. Podobną sytuację mamy np. z traktorem i wywrotką, gdzie autorzy zamieścili zdjęcia tak samo pomalowanych pojazdów (co jest bardzo ważne). Zatem odpowiednio pracując z maluszkiem, nie tylko wzbogacimy jego słownictwo, ale też zawiążemy silniejszą więź i urośniemy w jego oczach. Seria "Co widzę?" jest naprawdę bardzo dobra i mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze się rozwinie o nowe książeczki. Pole do popisu jest, a to co wydano dotąd, spokojnie wystarczy na wiele miesięcy edukacji.