Strony

26 czerwca 2018

Inspektor Akane Tsunemori #5

W końcu czytelnicy mogą poznać tajemnicę systemu Sybilli. Powiem, że zostałem naprawdę mocno zaskoczony, bo spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Owszem, oczami wyobraźni spodziewałem się ujrzeć kastę polityków, rządzących krajem niczym królowa swoimi mrówkami, ale to co przedstawiono w tej serii komiksowej, aż mnie zmroziło. Co ciekawe, nie ten element był najciekawszy, a kilka wątków, zdających się być pobocznymi. Jest to o tyle interesujące, że seria zbliża się ku końcowi, zatem finał może się okazać naprawdę szokujący. Wybiegam jednak myślami mocno do przodu. W tym materiale postaram się was przekonać, że "Inspektor Akane Tsunemori" to coś znacznie lepszego od "Raportu mniejszości". Przynajmniej w moich oczach.

Zacznijmy od tego, że główny antagonista jest nieco prostszym człowiekiem niż początkowo obstawiałem. Teraz jego intencje są w pełni jasne i stwierdzam, że o wiele, wiele ciekawsze niż postaci na tym stanowisku w wspomnianym filmie "Raport mniejszości". Tak naprawdę to w mandze mamy dwoje antagonistów, czy też jedna z tych osób jest kimś pomiędzy. Bo tak naprawdę jej pragnienia można usprawiedliwić oraz zrozumieć, ale czynów nie sposób wybaczyć. Tymczasem druga postać w końcu w pełni odsłania swoją twarz, zrzucając maskę, którą dotąd prezentowała czytelnikowi. I tak tej postaci nie ufałem od początku, a uczucie to mocno podbudował tom czwarty. Teraz jednak najchętniej bym ją utopił we własnej krwi, bo na nic więcej nie zasługuje. Tak, jest to bardzo emocjonalne wyznanie, ale właśnie tak działa nam mnie ta seria w piątym albumie. Dla mnie to ogromna zaleta, bowiem pierwszy tom serii, nie budził we mnie większych emocji podczas lektury.

Nasza tytułowa inspektor oraz jej towarzysze również zostali postawieni pod murem. Można powiedzieć, że sami chcą poznać prawdę nie tylko o swym przeciwniku, ale również systemie Sybilli, który mają chronić. Szczerze wątpię aby spodobała im się odpowiedź, a wszystko wskazuje, że prędzej czy później mogą ją poznać. O ile nie wydarzy się coś nieprzewidzianego. Nie chcę tutaj pisać o relacjach pomiędzy poszczególnymi członkami ekipy, bo mogłoby to zniszczyć element zaskoczenia i napięcia u osób, które z tą serią nie miały dotąd do czynienia. Piąty album jest wręcz napakowany istotnymi szczegółami, a akcja w nim dosłownie wrze. To ogromna zaleta dla tego komiksu, bo całość czyta się bardzo przyjemnie.

Na zakończenie powiem, że seria świetnie ukazuje relacje pomiędzy społeczeństwem a władzą. Daje to czytelnikowi do myślenia, bowiem już dziś widzimy, jak rządy poszczególnych państw, starają się kontrolować życie swych obywateli. Wmawiać co jest słuszne, jaka drogę zawodową obrać i tak dalej. Wystarczy spojrzeć na obecny system szkolnictwa, gdzie nie ma miejsca na kreatywność, a zastąpiono ją kluczem słusznych odpowiedzi. Coś podobnego widzimy w tej serii, choć tutaj już w skali znacznie przewyższającej zdrowy rozsądek. Komiks zwraca tez uwagę na inną istotną kwestię - wolna wola społeczeństwa, to zagrożenie dla systemu, ale jednocześnie anarchia niszczy zarówno system, jak i społeczeństwo. Jeśli rozejrzeć się po dzisiejszej arenie politycznej, to obraz ten jest nam bardzo bliski. Tak, ta seria daje do myślenia, mimo że jest tylko fikcją. Pytanie jakie należy sobie postawić po jej lekturze - Czy to na pewno fikcja, a może obraz nieuchronnej przyszłości?