Strony

17 czerwca 2018

Inspektor Akane Tsunemori #2

Po tą serię, sięgnąłem z dwóch powodów. po pierwsze jest dość krótka i zamknięta, a to dla mnie ważne, bo wiem, że historia nie będzie ciągnęła się w nieskończoność. Po drugie - nawiązuje do "Raportu mniejszości", który naprawdę lubię. Pierwszy tom czytało mi się dobrze, choć mnie nie powalił. Następnie otrzymałem od wydawcy tomy od drugiego do piątego i teraz chciałbym je omówić. Każdy z osobna, bo wydaje mi się że warto, choć początkowo pragnąłem napisać jeden, zbiorczy tekst. Świat przedstawiony w mandze jest dla mnie dość utopijny, choć nie powiem, że nierealny. Akcja rozgrywa się w jednym z miast Japonii, gdzie ludzie żyją w myśl systemu, dostosowującego ich umiejętności do zawodu, jaki przyjdzie im wykonać. Oczywiście nadal jest wolność wyboru, choć tak naprawdę to iluzja, a każdy człowiek posiada Psycho-Pass. urządzenie to mierzy poziom stresu, zachowania i tak dalej, pokazując czy ktoś jest potencjalnym zabójcą lub przestępcą. System nie jest doskonały i morderstwa nadal występują, choć ich liczba drastycznie spadła. Tytułowa pani inspektor należy do zespołu, który łapie takich ludzi, albo... eliminuje. Niestety jej wrażliwość, trochę komplikuje sprawy.

Tak wygląda to pokrótce. Inspektorzy nadzorują Egzekutorów, czyli ludzi o skłonnościach do przemocy, pracujących dla organów ścigania. Niejako rząd wysługuje się takimi jednostkami, wysyłając ich do brudnej roboty. Słowem - trzeba kogoś zlikwidować, to po co brudzić sobie samemu ręce. Drugi tom wprowadza dwa ważne elementy do fabuły. Po pierwsze rozbudowuje relacje Inspektora Ginozy (widoczny na okładce tego tomu) względem Egzekutorów. Gość ogólnie ich nie lubi, po troszku gardzi, a przynajmniej tak to wygląda z zewnątrz. Gdy fabuła rusza bardziej do przodu, poznajemy powoli elementy z przeszłości Ginozy i czytelnik zaczyna rozumieć co kieruje Inspektorem. Relacja ta jest ciekawie napisana, ale nie powiem aby mnie zaskoczyła. Spodziewałem się już czegoś takiego po lekturze pierwszego tomu. Niemniej ciekawie się to uzupełnia z portretem tytułowej Akane Tsunemori, która jest młodziutka, naiwna i bardzo wrażliwa. Dziewczyna nie do końca wierzy w system, nie akceptuje podziału ludzi na kategorie "lepszy" lub "gorszy", ale jej wiedza o życiu jest dość... hmm... ograniczona. Owszem, to genialna uczennica, mająca intuicję i tak dalej, ale podręczniki to coś zupełnie innego niż ulica. 

Drugi element, jest natomiast o wiele bardziej interesujący. Mowa o głównym antagoniście serii, który w końcu zostaje ujawniony. Przynajmniej w jakimś stopniu. Nasz czarny charakter, to klasyczny przykład inteligentnego człowieka, umiejącego wykorzystać luki w systemie, aby mu zaszkodzić. Wszelkich zbrodni dokonuje rękoma innych, sam nie łamie prawa, nie rzuca się w oczy i w zasadzie nie istnieje dla wymiaru sprawiedliwości. Przynajmniej tak to wygląda w chwili obecnej. To czego czytelnik może być pewien, to jak facet działa. Wyszukuje on bowiem osoby słabe, mogące stać się potencjalnymi zabójcami i wręcza im stosowne narzędzie, stwierdzając "Masz wolną wolę, zrób z tym co chcesz". Jeśli ktoś jest rozchwiany emocjonalnie, to więcej nie potrzeba, aby nakłonić go do zbrodni. Problem w tym, że ta może się okazać przerażająca w swych konsekwencjach. Tłumiona agresja musi w końcu znaleźć ujście, a gdy każdy wmawia ci, że masz siedzieć cicho, w końcu eksplodujesz.

Drugi tom bardzo dobrze buduje to napięcie i prowadzi czytelnika do dość mocnego i szokującego finału. Dotąd kilka pozornie niezwiązanych z sobą spraw łączy się w końcu w całość. Jak to się dalej potoczy? Cóż, moje zdanie na ten temat znajdziecie w recenzji trzeciego tomu. Powiem tylko, że idzie w dobrym kierunku, a zważywszy na to, że seria składa się z raptem sześciu albumów, przemawia to tylko na jej korzyść. Pominę też tutaj moje cztery pytania i odpowiedzi na nie, bowiem padną one dopiero w ocenie finalnego tomu. Sam zachęcam do sięgnięcia po tą serię, najlepiej w całości, bo warto przeczytać to jednym ciągiem.