Strony

15 czerwca 2017

Unboxing #108: Kieszonkowiec od wydawnictwa Edgard

Wydawnictwo językowe Edgard, ma w swoich zasobach pokaźną ilość fiszek, słowników, rozmówek i innych materiałów edukacyjnych. nie skupiają się na najczęściej używanych językach w Europie czy na świecie, oferując swym klientom całkiem pokaźny arsenał lektur dających możliwość nauczenia się aż 32 języków. Spotkamy tutaj zatem słowniki tłumaczące na polski, np. hindi, koreański, perski czy hebrajski. Nawet łacina znalazła swoje miejsce w ich asortymencie. Dlaczego o nich wspominam? Bowiem Wydawnictwo Edgard poszło za ciosem mody na gry planszowe i wydało zestaw zwany "Kieszonkowiec". Nie jest to coś nowatorskiego na rynku, a mimo to prezentuje się ciekawie i przykuwa oko, nawet takiego weterana gier jak ja. Dziś zaprezentuję całą serię, przedstawię co zawiera, ile kosztuje i jak jest podzielona. Natomiast w niedalekiej przyszłości pojawia się dwie recenzje oceniające osobno część matematyczną i część językową. Zapraszam do lektury.

Zacznijmy od tego ile w sumie wydano "Kieszonkowców" i jak całość została podzielona. W chwili obecnej wydano 10 gier, z czego równa połowa dotyczy języka angielskiego. Pozostałe zaś to matematyka, logika i geografia. Mamy tutaj dość różnorodny podział wiekowy, zatem znajdziemy wersja dla siedmiolatków, jak i dla piętnastoletnich nastolatków. Najczęściej tą ostatnią kategorię prezentują gry językowe oraz logiczne, gdyż tam poziom trudności jest dość wysoki. Cena poszczególnych "Kieszonkowców" waha się od 16 do 18 zł, ale spokojnie znajdziemy sporo przecen w tym na oficjalnym sklepie wydawnictwa Edgard. Obecnie grę można dostać za jakieś 10-14 zł na sklepach internetowych, zatem przy zakupie hurtowym da się nieco zaoszczędzić, nawet wliczając koszta wysyłki.


W zależności od typu "Kieszonkowca" mamy troszkę inne podejście do rozgrywki jak i samego tematu. Część z nich to czysta pomoc naukowa, sprawdzająca się w szkole. Inne natomiast to proste gry edukacyjne, wnoszące co nieco do wiedzy gracza, ale nadal ich podstawą jest zabawa. Nawet w swojej kategorii wewnętrznie poszczególne gry mocno się od siebie różnią. Widać to najlepiej na przykładzie "Kieszonkowców" angielskich, które "z wiekiem" zamieniają się w materiał edukacyjny tracąc na swym growym charakterze.


Całość prezentuje się następująco:
* Kieszonkowiec geograficzny - jest to głównie prosta gra typu memmory gdzie mamy stolice i państwa Europy. Niestety brak tutaj Polski co mnie troszkę ubodło.
* Kieszonkowce matematyczne - mamy dwie wersje. Prostsza uczy ułamków a trudniejsza ułamków i procentów.
* Kieszonkowiec logiczny - są to krótkie i naprawdę trudne oraz rozbudowane łamigłówki logiczne. Każdy zestaw zawiera unikalne zagadki podzielone na trzy stopnie.
* Kieszonkowiec angielski - mówiąc wprost, nauka języka angielskiego przez zabawę. Mamy trzy stopnie. w pierwszym uczymy się słówek z podziałem na przymiotniki i czasowniki oraz podstaw rozmówek, w kolejnym pełnej konwersacji a w ostatnim idiomów.


Jak widać jest różnorodnie, choć mechanika poszczególnych gier się z sobą pokrywa. Głównie są to memory, karuzela czy klepak. Jak wypadnie to w praktyce? Cóż, liczę ze pozytywnie, ale okaże się po testach. Całość prezentuje się naprawdę ciekawie, a moje pierwsze próby rozwiązania łamigłówek logicznych pokazały mi jak płytko myślę. Zatem jestem pełen optymizmu i liczę, ze "Kieszonkowiec" okaże się naprawdę udana serią.


Co cieszy:
* jakość wykonania
* uczciwa cena
* spora różnorodność pomiędzy poszczególnymi odsłonami
* olbrzymi ładunek edukacyjny
* spory rozstrzał wiekowy

Co budzi wątpliwość:
* jak na razie tylko język angielski
* brakuje wersji dotyczących historii czy fizyki albo chemii
* w geograficznym brak kart dotyczących Polski

Koszulki na karty:
W praktyce zbędne. Po pierwsze nie zmieścimy tego potem w pudełku, a po drugie karty są bardzo wytrzymałe i dobrze się je tasuje. Do tego ich rozmiar jest dość niefortunny i nic z klasycznych typów na nie pasuje idealnie. Najbliżej jest Griffin (65x100 mm), ale i tak pozostaje boczny margines.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
bardzo niski lub wręcz żaden jeśli szukamy pomocy językowych albo gry do zabicia czasu w drodze pociągiem.