Strony

24 lutego 2017

Star Wars - Karmazynowe Imperium II: Rada we krwi

W przeszłości w uniwersum Gwiezdnych Wojen panował spory nieład. Brakowało spójnej osi czasu łączącej w sposób chronologiczny wydarzenia, powstawało pełno książek i komiksów o alternatywnych wydarzeniach, a wiele postaci, ras czy frakcji nie było dokładnie sprecyzowanych. W efekcie tego dominowały domysły oraz teorie na ten czy iny temat. Podobny los spotkał Gwardię Imperialną, przyboczną straż Imperatora Palpatine, odzianą w charakterystyczne czerwone stroje. Tak naprawdę niewiele było o nich wiadomo, jednak w 1997 roku Mike Richardson i Randy Stradley podjęli się zadania opisania tej frakcji. Tak powstało Karmazynowe Imperium, które zostało przyjęte bardzo ciepło. Po sukcesie serii, która zakończyła się w 1998, jesienią tego samego roku scenarzyści wraz z rysownikiem Paulem Gulacy, który stworzył rysunki również do pierwszej serii, przedstawili Karmazynowe Imperium II: Rada we krwi. Obecnie wydawnictwo Egmont wznowiło wydanie obu tych albumów, z tego względu, że jakiś czas temu powstała trzecia część Karmazynowego Imperium. Komiksy trafiły do działu "Legend" gdyż obecnie Disney dzierżący prawa do marki Star Wars, wrzucił tam wszystko poza główną serią filmową i komiksami z nią związanymi. W moim odczuciu był to dobry ruch z ich strony, ale jeszcze lepszy w przypadku Egmontu, gdyż przypomniał nam dlaczego warto było poznać przygody Kira Kanosa.

Opisana tu przygoda jest kontynuacją wydarzeń z poprzedniego tomu, choć jego znajomość nie jest potrzebna do pełni szczęścia. Skrót tego co miało miejsce wcześniej dostajemy na wstępie w formie dobrze znanej nam z filmów osadzonych w tym uniwersum. Kir Kanos, ostatni ocalały członek Gwardii Imperialnej, po śmierci Palpatina postanawia zemścić się na wszystkich, którzy przyczynili się do zdrady Imperatora. Z tego powodu Rada Imperium wyznacza za jego głowę nagrodę, jednak jeszcze tego samego dnia, jeden z radnych ginie w zamachu. Tymczasem szef piratów Grappa Hutt ma swoje własne plany co do obecnej sytuacji w sprawie słabnącego Imperium. Gdy zgłasza się do niego nowy najemnik imieniem Kenix Kil, postanawia wykorzystać sytuację aby umocnić się na lokalnym rynku wymiany surowców i informacji.


Opowieść jest porządnym kryminałem politycznym, gdzie dwie strony zażarcie rywalizują z sobą o schedę po niestabilnym Imperium. Rada tymczasowa ma tutaj nielichy problem. Kolejne światy przyłączają się do Nowej Republiki, brakuje im stanowczego wodza, Kanos szaleje i wyżyna, jak zakładają, kolejnych członków rady, a na domiar złego mają na karku jeszcze piratów i kłopotliwą córkę Barona D'asty, człowieka sędziwego jednak nadal bardzo wpływowego. Są zatem ostrzeliwani ze wszystkich stron, zatem postanawiają posadzić na tronie marionetkę w postaci Xandela Carivusa. Człowieka mało znaczącego, na którego łatwo wpłynąć i zdaje się być niegroźny. Jednak i tutaj czeka ich niespodzianka, o czym czytelnicy dowiadują się bardzo szybko, przy czym nie wszystko jest takie oczywiste jakby się mogło wydawać.

Najwięcej dzieje się jednak na dworze Grappy Hutta. To tam ma miejsce znaczna część akcji oraz właśnie w otoczeniu "wielkiego robala" spotkamy główne postacie tej przygody czyli Kira Kanosa i Mirith Sinn. Dawni wrogowie obecnie będą zmuszeni do zawiązania sojuszu. Klasyczny obrazek, jednak tutaj zrobiony umiejętnie i w kilku miejscach potrafiący zaskoczyć. Do tego solidnie oraz, co ważniejsze, przyjemnie. Sam Kir Kanos jest postacią naprawdę ciekawą, przykuwający uwagę czytelnika, choć jednocześnie łatwo go rozszyfrować. Dużo trudniej natomiast odczytać zamiary Mirith Sinn, co w tym wypadku jest świetnym zagraniem bo uzupełnia ona swego "partnera" z planu.


Co do stylu to po pierwsze należy bardzo pochwalić prace Dave'a Dormana odpowiedzialnego za okładki do tej serii. W albumie zamieszczono prace do wszystkich zeszytów na jakie składa się Rada we krwi i najciekawszą z nich wybrano jako okładkę główną albumu. Aż się prosi aby tak wyglądał cały komiks. Z drugiej strony nie można odbierać zasług Paulowi Gulacy, gdyż jego prace są naprawdę dobre i świetnie oddają klimat uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jedyne co mi osobiście miejscami przeszkadzało to twarze ludzkich postaci. Były jakieś takie sztywne. Jakby pozbawione wyrazu czy emocji, co stało w konflikcie z ich kwestiami czy sytuacją w jakiej się znaleźli. Jednak z mojej strony byłby to jedyny zarzut, a jak wiadomo w estetyce sporo robi prywatny gust odbiorcy.

Rada we krwi to świetna kontynuacja Karmazynowego Imperium co zawdzięcza głównie świetnie napisanemu scenariuszowi. Tom ten zamyka poniekąd niemal wszystkie sprawy Kanosa, choć daje pole na ewentualną kontynuację. Ta powstała i zapoznamy się z nią w listopadzie tego roku, jak informuje nas o tym komiks w posłowiu. Sięgając po ten album miałem troszkę wątpliwości czy uda się interesująco pociągnąć fabułę, ale na szczęście moje troski okazały się bardzo na wyrost. Co prawda warto znać pierwszą część serii, jednak nie jest to konieczne. Zatem zachęcam gorąco do sięgnięcia po ten komiks, szczególnie jeśli ktoś lubi wartką akcję.