Strony

4 października 2016

Cyann #2: Sześć pór roku na Ilo

Drugi tom serii przygód Cyann, znajdujacy sie w pierwszym albumie zbiorczym, opisuje perypetie głównej bohaterki i jej załogi na planecie Ilo. Przybyli tam w poszukiwaniu lekarstwa na Purpurową Gorączkę, chorobę dziesiątkująca męską populacje na planecie Olh. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, wszystko wali się od samego początku. Już w momencie przybycia na orbitę Ilo dochodzi do serii tajemniczych awarii, co zmusza załogę do porzucenia okrętu i ewakuowania się w gigantycznych lądownikach. Niestety podczas wchodzenia w atmosferę jeden z lądowników zbacza z kursu, zaś drugi trafia w śnieżną burzę. Z każdym kolejnym dniem sytuacja się pogarsza. Morderczy teren, który sprawia trudność nawet super nowoczesnemu, gigantycznemu pojazdowi terenowemu, posądzenia o zdradę i tajemnicze ludy, zamieszkujące Ilo, dotąd uważaną za opuszczoną po ostatniej wojnie. Jednak to tylko początek niespodzianek jakie skrywa w sobie ta dziwna planeta.

Fabularnie całość zapowiada się naprawdę interesująco. Mamy tajemniczą planetę, porzuconą dekady temu po tym jak zakończyła się ogromna wojna pomiędzy dwoma frakcjami, kilka sekretów, niedobitków jacy pozostali przy życiu i grupę awanturników szukających lekarstwa na tajemnicza chorobę.W tym momencie fani komiksów spod szyldu science fiction, aż cieszą się na wspomnienie Aldebarana czy Funky Kovala licząc że dostaną to samo. Rzeczywiście tak by się stało gdyby nie jedna rzecz - linie dialogowe. Chryste Panie Miłosierny w niebie, tak głupiej, aroganckiej i nieogarniętej załogi wyprawy kosmicznej już dawno nie widziałem, nawet w niskobudżetowych filmach telewizyjnych klasy C. A przywódczyni tej bandy niewyżytych seksualnie gimnazjalistów wcale nie odstaje od całego schematu. Przez dwie-trzecie tomu czytelnik spotyka się z niekompetencją, absurdami logicznymi i tonażem zboczonych tekstów, silących się na bycie śmiesznymi.

Na dokładkę autor powciskał w najbardziej kretyńskich miejscach sceny seksu. Naprawdę jestem wstanie zrozumieć już absurd, że jednym z członków załogi jest nieodpowiedzialny erotoman, ale kiedy ponad połowa załogi w sytuacji kryzysowej, ścigając bliźniaczy pojazd naukowy, myśli tylko o tym gdzie by tutaj się zaszyć i pobaraszkować, szlag trafia cały klimat. Są odcięci od macierzystej planety, ich statek kosmiczny został ciężko uszkodzony i dryfuje jako wrak w kosmosie, załoga drugiego pojazdu została porwana lub zdradziła, a tymczasem tematem numer jeden jest seks. Rzeczywiście, bardzo dojrzałe podejście do zaistniałej sytuacji.


Jakby tego było mało, autor wykreował wyjątkowo nieudolną załogę. Tylko dowódca zna topografie planety, reszta nie ma o niej bladego pojęcia. Podobnie jest z fauną i florą Ilo, która często okazuje się mordercza, choć na tym polu wiedze posiada też Nascara, będąca głównym pilotem. Zatem dwie osoby w ogóle wiedzą po co tu są i jak zachować się w terenie, podczas gdy reszta zdaje się nie mieć bladego pojęcia co tu robi. Widać zresztą ich niekompetencje na każdym kroku, choć sama Cyann jako dowódca wyprawy też nie może pochwalić się trzeźwością umysłu.

Jednak album nie zawiera samych wad. Po pierwsze znów mamy popis umiejętności autora w rysunku. Wykreowany przez niego dziki świat Ilo, jest przecudny. Mamy fantazyjne rośliny oraz zwierzęta, ciekawie zaprojektowaną topografię terenu i ludy zamieszkujące ten niegościnny świat. Kreska jest bardzo miła dla oka, zaś kolory sprawiają że wszystko tutaj dosłownie żyje od skutych lodem okolic okołobiegunowych po tropikalną dżunglę. Szkoda tylko, że nie czuć w żaden sposób upływającego czasu. Podczas lektury ma się wrażenie jakby cała akcja rozegrała się w góra dwa tygodnie, tymczasem trwa blisko cztery miesiące. Choć to i tak mordercze tempo patrząc jaki kawał planety zwiedzili Cyann i jej ludzie.


Bardzo ciekawie zaprojektowano też gigantyczny łazik zwany "Stamo". W praktyce to jeżdżąca forteca zdolna jeździć niemal w każdych warunkach, w tym pod wodą. Zawiera obszerne kwatery dla załogi, mroźnie, kuchnie, rozległą salę operacyjną w bloku szpitalnym czy nawet pokój przeznaczony na rozrywkę. Konstrukcja też wygląda sensownie, choć z pewnością nie jeden inżynier miałby się do czego przyczepić. Choćby, w dość idiotycznej nawet dla takiego laika jak ja, scenie wymiany koła. W sumie ciężko ją nawet skomentować.

Drugim wielkim plusem jest finał oraz intryga jaka ciągle skrywana była za kurtyną przed czytelnikiem. To co rozpoczęło się w pierwszym tomie tutaj posiada swój finał i jest on naprawdę świetnie zaprojektowany. Co prawda kilku rzeczy byliśmy wstanie się domyślić, jednak skala całej intrygi jest na tyle ogromna, że ciężko jest znaleźć obciążające dowody. To co troszkę mnie rozczarowało to źródło pochodzenia choroby, czego zacząłem się domyślać po pewnej scenie w pierwszym odcinku. Do końca żywiłem nadzieję na to, że autor mnie zaskoczy i wymyśli coś innego, jednak kilka kolejnych scen z tego tomu tylko utwierdziło mnie w moich przypuszczeniach. Z drugiej strony całość czytało się świetnie i na tym polu czułem się w pełni usatysfakcjonowany.

W całościowym rozrachunku jednak nie umiem dać Cyaan, szczególnie zaś drugiemu tomowi, wysokiej oceny. Komiks ma bowiem tyleż samo zalet co wad, dlatego wystawiam ocenę równo po środku. Z pewnością fanów gatunku zadowoli i mogą uznać mój werdykt za nieco krzywdzący, jednak zwyczajnie nie umiem przejść obojętnie koło niewyżytej seksualnie załogi Cyann oraz rozwydrzonej głównej bohaterki. Szkoda że autor w ten sposób popchnął ten cykl na starcie choć nie wykluczam możliwości jakoby następne albumy były lepsze. Dlatego doradzam porządnie się zastanowić czy chcemy sięgnąć po ten tytuł, ponieważ nie każdemu może się od spodobać pod kątem linii dialogowych. Z drugiej strony broni się on mocno wizualnie jak i samym projektem intrygi.

Ocena - 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz