Strony

29 marca 2014

Noe na kartach komiksu i srebrnym ekranie

Współczesny świat niewiele różni się od tego ze Starego Testamentu. Ludzie są krnąbrni, okrutni, bezduszni i myślą tylko o sobie. Wznoszą coraz to większe Wieże Babel, tyle że tym razem fundamentem są spory religijne, zaś budulcem media i nadmierny konsumpcjonizm. W tamtych czasach Bóg zesłał na ludzi potop, który był karą za ich pychę oraz rozpustę jakiej się dopuszczali. Co czeka nas teraz? Na to pytanie ma zamiar odpowiedzieć Darren Aronofsky, znany w świecie filmowym jako reżyser i scenarzysta takich filmów jak Requiem dla Snu, Czarny łabędź czy Źródło. Noe to jego debiut komiksowy, do którego napisał scenariusz wraz z Ari Handelem, człowiekiem z którym już współpracował podczas kręcenia Zapaśnika, Czarnego łabędzia oraz obecnie wchodzącego do kin w ten weekend Noe: Wybrany przez Boga. Komiks zadebiutował w 2011 roku, jednak dopiero teraz dzięki premierze filmu zyskał on w Polsce większe zainteresowanie. Seria, póki co, składa się z czterech, 70-cio stronicowych albumów, zaś najnowszy o podtytule Kto przeleje krew, pojawi się 2 kwietnia nakładem wydawnictwa SQN. Czym jednak jest wizja biblijnego Noego w zamyśle autora ponadczasowego Requiem dla snu? Dramatem z pewnością, ale nie tylko ludzkim.

Fantastyka i biblia

Mimo ogólnej nagonki na magię i świat fantasy przez kościół katolicki, w Starym Testamencie występuje ogrom zjawisk i wydarzeń, którymi nie powstydziłaby się niejedna książka fantasy. Dlatego połączenie współczesnej fantastyki z wydarzeniami oraz postaciami biblijnymi, w umiejętnych rękach może okazać się sporym sukcesem. Szczególnie jeśli urealnimy oblicze osób, które w ogólnej opinii były pacyfistami. Tytułowy Noe w tym wydaniu jest właśnie takim człowiekiem - twardym, silnym, czasem nawet brutalnym, a do tego wyszkolonym w walce wojownikiem, czy raczej magiem. Jednak nadal to mąż prawy, wierny wartością swych przodków i oddany sługa Pana. Z taką postacią o wiele łatwiej utożsamić się zwykłemu czytelnikowi, bo jest bardzo ludzka.

Świat w którym żyje rasa ludzka nie przypomina znanej nam Ziemi. To odległa planeta, spustoszona przez człowieka, który chciał zaspokoić swe zachcianki. Wszędzie widać pozostałości po wojnie, stalowe ruiny wielkich konstrukcji, jałowe ziemie oraz olbrzymie miasto z futurystyczną Wieżą Babel. Grafiki pochodzą spod ręki kanadyjskiego rysownika Niko Henrichona, który przelał fatalistyczną wizję ludzkości na papier i zrobił to naprawdę ciekawie. Krajobrazy oraz cywilizacje ją zamieszkujące wydają się być jakby z innego świata, a jednocześnie dziwnie współczesne. Daje to, już na samym początku, sporo do myślenia nad tym w jakim kierunku dąży współczesny świat.

Noe XXI wieku

28 marca do polskich kin wszedł film Noe: Wybrany przez Boga. Dla przeciętnego Polaka wizja człowieka który zbudował arkę ratującą zwierzęta przed gniewem Boga wobec ludzi, daleko odbiega od tego co zaprezentowały zwiastuny filmowe oraz sam komiks. W brutalnym świecie Noe musi być równie brutalnym wojownikiem aby chronić tych których kocha i wykonać wolę Pana. Nie jest to potulny staruszek, siejący dobre słowo, jak to przyjęto w ogólnej opinii, a twardo stąpający po ziemi człowiek, nie bojący się brudu, ciężkiej pracy i walki, jeśli ta okaże się absolutnie konieczna. Film jak i komiks łamie wiele schematów które dotąd dominowały w produkcjach o tematyce religijnej. Główni bohaterowie nieraz są ułomni, potrafią upaść, ale potem wstają i idą dalej. Wiedzą że muszą coś poświęcić aby osiągnąć cel, co może godzić w ich naiwne serca oraz opinię społeczeństwa. Czy ta wizja przyjmie się z aprobatą publiczności? Czas pokarze. Jednak warto zaryzykować, aby zrzucić okowy iluzji i spojrzeć na Stary Testament ludzkim okiem, nie zapominając przy tym o jego prawdziwym przesłaniu.