Strony

13 stycznia 2014

Unboxing #14: Guildhall

W kolejnym odcinku, gdzie prezentuję zawartość recenzowanych gier, na warsztat trafiła gra karciana Guildhall, do której wydania po polsku przymierza się jedno z wydawnictw, choć nie jest to przesądzone. Tytuł nie jest zbyt obszerny pod kątem zawartości, ale prezentuje się ciekawie. Póki co nie ma jeszcze polonizacji gry, jednak nie powinno być to wielką przeszkodą, gdyż sama rozgrywka jest niezależna językowo, a instrukcja prezentuje się wyjątkowo zwięźle. Zawiera raptem 12 stron, przy czym zawiera w sobie dwa zeszyty - angielski i niemiecki. Przedstawienie mechaniki gry z wszystkimi jej wariantami, oznakowaniami kart, itp. zajmuje raptem 3 strony. Na dokładkę mamy na końcu kartę pomocy, która streszcza cały przebieg rundy oraz wszystkie symbole występujące na kartach. Całość wygląda banalnie prosto, na zasadzie wystaw kartę, rozegraj kartę, dobierz kartę. Oczywiście nie jest to całą prawda, gdyż na pierwszy rzut oka widać że opcji w grze jest znacznie więcej. Jednak o tym będę się rozpisywał w recenzji, gdy już grę ogram.

Wedle informacji od wydawcy, gra ma u nas kosztować 112 zł, czyli raczej standardowo jak na tytuł karciany z domieszką żetonów. Całość mieści się w średnim pudełku i zawiera:
* 120 kart profesji (4 sety 6 profesji, każda w 5 kolorach)
* 30 kart VP
* 52 żetony VP
* instrukcję w dwóch językach.
Duże brawa dla pierwotnego wydawcy należą się za wypraskę. Wszystkie komponenty mieszczą się w dwóch przegrodach i nic się nigdzie nie wala. Nie jestem pewien czy będzie to standardem, ale w moim egzemplarzu wszystkie żetony były już wybite i schowane w odpowiednich miejscach pod kartami. Same karty są bardzo grube i sztywne, do tego polakierowane, więc nie ma potrzeby na gwałt kupować koszulek do nich, gdyż zdają się być odporne na większość źródeł, które mogą uszkodzić karty podczas rozgrywek, w tym napoje.W razie wypadku, naprawdę łatwo je wytrzeć i nie widać żadnych plam. Żetony również prezentują się solidnie, co cieszy.


Duży plus należy dać za szatę graficzną. Jest naprawdę ładna, wpada w oko i pasuje do kolorystyki oraz obramowania kart. Naprawdę ładnie to wygląda, a co za tym idzie, zachęca po zabranie się za ten tytuł. samych ikon nie ma strasznie dużo do spamiętania i na kartach są one bardzo duże, więc nie będzie problemu z spamiętanie wszystkiego. Zapowiada się zatem ciekawa gra familijna, na razie o jeszcze nieodgadnionym poziomie trudności.

Co cieszy:
* szata graficzna
* świetna wypraska (woreczki strunowe są zbędne)
* solidne karty i żetony
* zwięzła instrukcja, zasady zapowiadają się prosto
* skrót zasad na końcu instrukcji z spisem grafów występujących na kartach
* poręczne, twarde pudełko
* rozgrywka niezależna językowo
* cena wydaje się być wyważona

Co budzi wątpliwość:
* na upartego - nie wiadomo czy będzie spolszczenie instrukcji


Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Coś pomiędzy niskim, a średnim, powiedzmy wyważony z tendencją na niski. Jeśli choć jedna osoba zna angielski lub niemiecki to bez problemu powinna nauczyć innych jak grać w Guildhall. Sama gra zdaje się być kierowana do familii, ale po bliższym przyjrzeniu się zasadom, może się okazać w praniu, że jest ona łatwa w nauczeniu się, ale trudna w wygraniu. To oczywiście byłby wielki plus, szczególnie dla zaawansowanych w grach rodzin, jednak czas pokaże czy to prawda.

Dziękuję wydawnictwu ISA za przekazanie gry do recenzji.

Zdjęcia pochodzą z serwisu BGG z oficjalnej strony gry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz