Strony

16 listopada 2013

Unboxing #6: Zaginione wyspy

Gry planszowe autorów wywodzących się z słowiańskiego plemienia Polan, są coraz bardziej doceniane na świecie. Koło takich twórców, śmiało można rzec światowego formatu, jak Ignacy Trzewiczek, Adam Kałuża czy Filip Miłuński, pojawiają się nowi autorzy, a przy tym nieraz nowe polskie wydawnictwa. Jednym z nich jest stawiające pierwsze kroki w tym wielkim świecie, wydawnictwo Mader z Poznania, które na tegorocznych targach Gramy w Gdańsku zadebiutowało grą Zaginione wyspy, autorstwa Marcina Derbisa. Jest to obiecująco zapowiadającą się gra familijna w której będziemy żeglować po labiryncie. Dokładnie tak - labiryncie rzek. A na dokładkę mamy skarby, tajemnicze piramidy oraz cyklopy. Brzmi ciekawie?

Na targach Gramy Zaginione wyspy są sprzedawane po 70 zł, jednak jeszcze nie wiadomo czy ta cena pozostanie stała czy jednak delikatnie podskoczy. Niemniej gra jest warta nawet 100 zł, gdyż jak na dzisiejsze standardy, nie dość że mamy od groma komponentów, co przy grach familijnych, a taką są Zaginione wyspy, nie zawsze jest normą, to na dokładkę szata graficzna wyróżnia się na tle konkurencji. Wszelkie ilustracje zostały namalowane ręcznie, a nie powstały zaś przy pomocy grafiki komputerowej. Każdy element w grze, poza drewnianymi, został bardzo pieczołowicie opracowany przez malarkę Konstację Derbis, zaś okładka pudełka to dzieło Piotra Derbisa i już z daleka przyciąga uwagę. 

Widać że ilustratorzy naprawdę włożyli wysiłek w swoją pracę, bo liczba komponentów jest, jak wspomniałem wcześniej, naprawdę spora. Niestety w pudełku brak wypraski, jednak w rekompensacie znajdziemy tam woreczki strunowe w liczbie siedmiu (w tym jeden już zajęty przez drewniane pionki). W pudełku mamy:
* zwięzłą instrukcję, formatu A4
* 96 kafelków labiryntu
* 1 kafel centralny (Wysp Cyklopów)
* 4 drewniane pionki statków
* 4 drewniane pionki oznaczające papugi
* 4 drewniane pionki cyklopów
* w sumie 56 żetonów kryształów w czterech kolorach plus kolor uniwersalny (szary) będący Jokerem
* 4 żetony ataku cyklopa (każdy w innym kolorze)
* 8 żetonów jaj papugi
* 4 żetony kul armatnich
* w sumie 26 żetonów wież skarbów (w czterech kolorach)
* 4 duże kafle podstawek do papug
* 2 żetony mapy
* 2 żetony lunety
* 20 żetonów beczek z prochem (na drugiej stronie jest rysunek kanału)


Żetony bardzo łatwo dają się wypchnąć z wyprasek, do tego stopnia że kafelki same z nich wypadają. Powoduje to już po otwarciu pudełka lekki nieład, który jednak szybko idzie ogarnąć. Na szczęście woreczki strunowe ratują sytuację, bo bez nich bałagan w pudełku byłby morderczy, co z pewnością strasznie wydłużyłoby przygotowanie gry. Z punktu wytrzymałości, w zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Żetony oraz kafelki są dość grube i sztywne, więc za szybko się nie zużyją. Całość, jak pisałem wcześniej, jest potraktowana naprawdę ładną szatą graficzną, która wyróżnia się na tle konkurencji, gdyż widać że jest zrobiona ręcznie, a do tego schludnie oraz, co ważniejsze, czytelnie. Drewniane elementy też pomalowano starannie, a dodatkowo występują w trzech rodzajach.

Ważnym elementem gry są karty, a raczej duże kafle, pomocy określające ile w danym kolorze występuje w w grze żetonów kryształów oraz wież skarbów. Ma to duże znaczenie, gdyż w każdym kolorze mamy nieco inną liczbę wież, zaś te posiadają różne wartości punktowe. I tak na przykład kolory niebieski i zielony dominują, zawierając po 15 kryształów każdy, jednak ich wieże dają znacznie mniej punktów niż te z koloru czerwonego czy żółtego (najdroższy). Informacje te zdają się być bardzo istotne dla rozgrywki, gdyż zapewne ułatwią obserwację elementów jakie pozostały jeszcze do odkrycia w trakcie zabawy. 

Na koniec warto spojrzeć na instrukcję. Zawiera ona raptem osiem stron, jednak zawiera sporo graficznych przykładów, w tym rozrysowane na dwie strony, schemat przygotowania gry. Jest to bardzo pomocne i znacząco skraca czas potrzebny na rozłożenie gry. Dodatkowo już na starcie widzimy rozrysowany na całą stronę spis komponentów, a zaraz pod tym cel gry i na następnej stronie zwięzły opis przygotowania rozgrywki. Wiele elementów mechaniki rozpisano w punktach, co jest bardziej przejrzyste, zaś ikony występujące na kafelkach labiryntu (jest ich troszkę) opisano zwięźle pod koniec instrukcji. Takie podejście bardzo cieszy, bo daje realne nadzieje, ze nawet laicy i początkujący gracze nie będą mieli problemów z opanowaniem wszystkich niuansów mechanicznych w grze.


Co cieszy:
* czytelna i ciekawa szata graficzna
* dobrze zaplanowana instrukcja
* dużo kafelków i żetonów
* woreczki strunowe w pudełku
* różnorodność komponentów
* kafle pomocy podręcznej z opisem ilości kryształów i wież w grze
* ciekawy pomysł na labirynt ułożony z rzek
* wytrzymałość komponentów
* łatwo wybijające się żetony/kafelki...

Co budzi wątpliwość:
* ... do tego stopnia że same wypadają
* brak wypraski

Domniemany poziom ryzyka podczas "kupowania w ciemno":
Niski, a nawet bardzo niski, jeśli cena z targów Gramy okaże się ceną sugerowaną. Gra jest targetowana do dzieci i familii i na pierwszy rzut oka spełnia w tym rankingu chyba wszystkie kryteria. Jest ładna, duża, z porządnie rozplanowaną, pod kątem treści i przykładów, instrukcją oraz ciekawym, choć może nie nowatorskim, pomysłem. Do tego brak wypraski niemal w pełni rekompensują woreczki strunowe, zaś od strony estetycznej i wytrzymałości, tytuł prezentuje się naprawdę wysoko. Zapowiada się interesujący debiut. Co z niego wyniknie, zobaczymy w praniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz