24 maja 2020

Rewizja: F.3.A.R.

Jakiś czas temu podzieliłem się z wami rewizją F.E.A.R. 2: Project Origin, który wraz z dodatkiem Reborn, zakupiłem za niewielkie pieniądze na GOG. Mimo, że sama gra na tle poprzedniej części wypadła średnio, to nadal dała mi sporo frajdy z jej przechodzenia. Postanowiłem więc odpalić sobie trzecią część, którą niegdyś recenzowałem dla portalu Polter.pl i.... była to bardzo słaba przygoda. Wtedy dałem grze 7/10, ale dziś. Cóż, dziś będę o wiele bardziej srogi. Spójrzmy zatem ponownie na ten tytuł, odnosząc się do wad i zalet, które wymieniłem w czasie premiery F.3.A.R. czy na przełomie sierpnia i września 2011 roku.

Zacznijmy od elementu, który dla mnie w takich grach jest zawsze najważniejszy - fabuła i klimat. Te dwa czynniki były jednymi z wielu powodów, dla których społeczność graczy pokochała pierwszy F.E.A.R.. W drugim fabuła była napisana solidnie, choć bez większych rewelacji, finał dawał satysfakcję i całość utrzymywała w miarę zadowalający poziom. Może poza sekwencjami z użyciem mechów. Było czuć nawet grozę w lokacji ze szkołą czy podziemnym ośrodkiem badań. Tymczasem trzecia część nie ma absolutnie nic z tych elementów i to bardzo boli. Scenariusz napisany jakby na kolanie, a o grozie można zapomnieć. Niby są sekwencje, gdzie mamy zabawę światłem i cieniami, ale jakoś kompletnie to na mnie nie działało. Szczególnie, że zaraz zalewało nas morze przeciwników i zamiast klimatycznego horroru dostajemy coś na kształt odpierania fal bezmózgich kretynów.


No właśnie - walka. Ta również uległa pogorszeniu. Przypomnijmy sobie pewne sceny z poprzednich części. W jedynce mieliśmy na przykład ogromne starcia z oddziałami Repliki w oczyszczalni ścieków. W dwójce podobna sytuacja była gdy uciekaliśmy przed pościgiem sił Armacham. A w trójce? W trójce mamy lokację, którą oczyszczamy z kilku wrogów, następnie idziemy na jej drugi koniec, szukamy osłony i prujemy do kilku fal przeciwników. I tak raz za razem. Taki scenariusz był sporadycznie w drugiej części, ale tutaj jest to standard. To sprawiło, że zniknął klimat, bowiem nieraz padałem w sytuacji, gdy szła kolejna fala, a mi zabrakło amunicji. Tymczasem w pierwszej części przeciwników była ograniczona liczba, ale ich SI stało na wysokim poziomie i walka była wymagająca. Tutaj tego nie ma. Padniesz? Wczytaj lokację od nowa i przejdź jeszcze raz serię 3-5 fal wrogów tego samego typu. Wkurzało mnie to nieziemsko.

Do tego sam arsenał też jest przeraźliwie ubogi i przez większość czasu korzystałem na przemiennie z dwóch rodzajów karabinów szturmowych oraz w drugim slocie strzelby lub gdy wymagała tego sytuacja, cięższego uzbrojenia. Nie dawało mi to frajdy, nie rozwijało postaci, a sami przeciwnicy też nie grzeszyli inteligencją (nie wiem dlaczego w 2011 uznałem, ze było inaczej). Po prostu byli bardzo żywotni i mieli nieskończony zapas amunicji. Już w drugiej części ten element mocno kulał, ale w trzeciej wypadł po prostu żałośnie słabo.


Kolejną ogromną wadą jest szata graficzna i udźwiękowienie. To pierwsze już w dniu premiery oceniłem nisko, ale teraz... teraz po prostu bije po oczach swą brzydotą. Modele postaci są okropne, lokacje nudne, a przeciwnicy, mimo swej różnorodności, raczej powtarzalni. Armia klonów i tyle. Udźwiękowienie też jakoś nie powala, może poza głosem Fettela, a muzyka mogłaby po prostu nie istnieć.

Z faktycznych plusów można pozostawić system progresu postaci oraz granie Paxtonem Fettelem i system kooperacji. Te elementy zachęcają aby zagrać przynajmniej dwukrotnie w tryb fabularny, ale dla mnie to za mało. Do tego serwery świecą pustkami, przez co nawet ciekawie skonstruowane multi jest martwe. Szkoda, bo może wtedy dałoby się choć trochę w ten tytuł zagrać z radością.


I tak prezentuje się F.3.A.R. po 9 latach od premiery. Brzydki, nudny, wtórny, z irytującymi walkami, ubogim arsenałem i pustym multiplayerem. Do tego finał jest beznadziejnie napisany, klimatu grozy nie ma za grosz, a sekwencje z mechami nadal są nudne. Dziś, przy obecnej konkurencji, jestem gotów dać tej grze co najwyżej 3/10, a i to jest bardzo wysoka ocena z mojej strony. Żałuję czasu spędzonego nad powtórnym przejściem tego tytułu i wiem, że już do niego nie wrócę. Nie chcę nawet kolejnej odsłony. Wolę pierwszego F.E.A.R. z dodatkiem Perseus Mandate, które dają mi znacznie więcej frajdy niż ten crap.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz