6 lutego 2020

Star Wars Komiks - Poe Dameron: Legenda odnaleziona

Obecna seria Star Wars cierpi na wiele przywar. Jedną z nich jest, w mojej opinii, Poe Dameron, którego uważam za najgorszego debila w całym Ruchu Oporu. Patrząc na jego "osiągnięcia" w filmach oraz komiksach często mam wrażenie, że facet pracuje dla przeciwnej strony. Rozwalił ogrom sprzętu, spartolił tabun misji, a na dokładkę wysłał na śmierć sporą część ludzi z Ruchu Oporu. W mojej opinii jest to jeden z dowodów na to, że pod skrzydłami studia Disney osoby pracujące nad dalszym rozwojem Gwiezdnej Sagi, kompletnie jej nie czują. Brak świeżych pomysłów, których od groma jest w Legendach, brak charyzmy u wielu nowych bohaterów, brak temu mocy. Dobra, są nieliczne wyjątki pokroju Doktor Aphry i jej morderczego zespołu, będącego interesującą wariacją na temat pewnych person z oryginalnej trylogii, ale to kropla w bezdennym oceanie niewypałów, absurdów oraz porażek. Ten komiks w zasadzie tylko to udowadnia, bowiem Poe Dameron tradycyjnie jest skończonym debilem, a cała operacja my tyle sensu, co siadanie na rozgrzanych węglach pośrodku pustyni w upalny dzień.

Poe Dameron i Eskadra Czarnych dostają zadanie odbicia z niewoli człowieka, który może wiedzieć gdzie ukrywa się Luke Skywalker. Temat wałkowany w cholerę przy prequelach Przebudzenia mocy, bo przecież nic innego się wtedy nie działo w uniwersum. I okej, niech już tak będzie, ale czemu cały plan jest kompletnie wzięty z tyłka, a do tego bohaterowie w zasadzi zdają sobie sprawę, ze walczą o typa, który teoretycznie wie gdzie jest Luke, ale tak naprawdę nie wie, ale ma pomysł jak go znaleźć, przy czym ten pomysł być może wypali. Serio, logika całej misji kuleje niczym stonoga, którą ktoś puścił na narty slalomem między drzewami.

Gorzej jednak wypada samo wykonanie planu. Narracja jest prowadzona tak, że na myśl pierwsze co mi przyszło to film Ocean's Eleven. Fajnie jakby jeszcze to miało taki rozmach, a przy tym sens, bo tego ostatniego za wiele nie ma w całym planie Lei Organy. To co się tutaj odczynia, jest dalekie od wiarygodności, nawet w uniwersum Star Wars. I tak, wiem, że to fikcja literacka, ze są tutaj naprawdę pogięte scenariusze, z których nawet Legendy słyną, ale poważnie, tak nonsensownego planu ucieczki dawno nie widziałem. Do tego musiały być nawiązania do agenta Terexa, które zrobiono dość topornie.

Zastanawiam się, czy jest w ogóle sens, aby marka Star Wars była nadal pod skrzydłami Disneya. Dla mnie mogliby wywalić do kosza wszystko poza Łotrem 1 i napisać od zera epizod 7-9 uwzględniając w nich wspomnianą wcześniej Doktor Aphrę z jej ekipą. Patrząc na absurdy wynikające z epizodu 9, coraz gorsze scenariusze z Poe Dameronem i całym Ruchem Oporu, przestaję mieć ochotę na sięganie po komiksy w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Co najwyżej odgrzebać stare wydania Legend lub czekać na publikację przygód, które nie zawitały jeszcze do Polski. Są o niebo ciekawsze od tego syfu, który oferuje nam Disney.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz