21 sierpnia 2017

Kieszonkowiec: Angielski

Wakacje chylą się ku końcowi i niedługo trzeba będzie wrócić do szkoły. Jednak dotyczy to tylko tych, którzy jeszcze nie mieli podejścia do matury. Studenci, przynajmniej teoretycznie, mogą pocieszyć się jeszcze jednym miesiącem wolnego, czytaj - bez zapierniczania do pracy. Wrzesień to czas urlopów dla tych co to przez poprzednie dwa miesiące harowali, świętując przy tym pożegnanie z liceum. Teraz za zarobione pieniądze mogą udać się na wakacje, nie rzadko za granicę. Zarówno dla uczniów jak i studentów przydatne mogą okazać się "Kieszonkowce" i nie mam tutaj na myśli złodzieja. Jest to seria gier karcianych o tematyce angielskiej, potrafiąca nam podratować nasze słownictwo. W unboxingu pokrótce zaprezentowałem poszczególne typy Kieszonkowców, zaś teraz przejdziemy do ich pierwszej części - angielskiego.

Zasadniczo wyróżniamy trzy rodzaje tej gry. No w praktyce dwa i jeden hybrydowy. Pierwszy rodzaj to klasyczne "Memory" czyli szukanie kart do pary. W tym wypadku mamy do czynienia z "Kieszonkowcami" o podtytułach "Bitter Sweet" oraz "Remember & Forget". Pierwszy jest łatwiejszy i mamy tam hasła pokroju Dry/Wet albo Dead/Alive. Słowem banał, choć sporo słówek może być przydatnych w codziennej rozmowie. Drugi działa na podobnej zasadzie, jednak tu wszędzie jest dopisane "to", zatem zaczyna wkradać się gramatyka. Oprócz klasycznej pamięciówki mamy tutaj jeszcze warianty, takie jak:
* Klapek - tasujemy karty, rozdajemy wszystkim i każdy po kolei wykłada jedną kartę na stół. Jeśli wyłożymy kartę pasującą do pary, trzeba jak najszybciej ja zaklepać.
* Szachraj - również rozdajemy karty i następnie wszystkie pary jakie trafiły nam na rękę odkładamy na bok. Teraz gracze naprzemiennie będą od innych osób dobierały karty z ręki tak aby uzyskać parę na własnej ręce.
* Karuzela - podobne do Szachraja tylko naszym zadaniem jest wykładanie kart przed przeciwnikiem, a ten kto pierwszy zgarnie 2 pary wygrywa.


W przypadku "Let's Talk" mamy te same tryby rozgrywki, jednak same karty są inne. Zamiast pojedynczych słów mamy pełne zdania umieszczone w dymkach osób je wypowiadających. Co ważniejsze są to zainscenizowane konkretne wydarzenia. Na przykład na jednej karcie widnieje facet studiujący mapę miasta i mówiący: "Exuse me, I'm trying to find Victoria Station". a na drugiej ktoś w postaci ufoludnka odpowiadający "Sorry, I don't know where it is. I'm not from here. Nie tylko uczy nas to konkretnych zdań, ale przy okazji łatwiej je zapamiętać dzięki ciekawej oraz humorystycznej stylistyce kart. Słowem - gra daje nam to czego nie oferują podręczniki szkolne. Zatem jest o niebo lepiej. 


Ostatnie dwie gry, reprezentują zupełnie inny kaliber. "Piece of cake" oraz "What's up" to "Kieszonkowce" oparte na quizie. Na jednej karcie mamy trzy pytania a pod każdym trzy potencjalne odpowiedzi. Naszym zadaniem jest wskazanie właściwej. Tutaj już mamy wysokie schody, bo zarówno zdanie w wyjściowe jak i odpowiedzi na nie to już bardziej zaawansowany angielski. Na odwrocie natomiast mamy tłumaczenia poszczególnych zwrotów użytych na karcie, co z pewnością przyda się podczas nauki lub odświeżania języka angielskiego.


"Kieszonkowiec" w swoim angielskim wydaniu, to bardzo porządnie zrobiona seria gier karcianych. Każda część jest odmienna od pozostałych, nie dubluje się i potrafi uczyć jednocześnie bawiąc. W takim wypadku o wiele łatwiej jest opanować obcy język, niż wkuwać go z monotonnych podręczników szkolnych. Warto aby w przyszłości pojawiły się wersje hiszpańskie, niemieckie czy francuskie, trzymające się dokładnie tych samych ram co obecna seria. Jeśli ktoś wyrusza w podróż i nie czuje się zbyt dobrze obeznany z angielskim, to "Kieszonkowiec" może pomóc przełamać pierwsze lody z obcokrajowcami. Zarówno jako gra jak i pomoc naukowa.

Plusy:
* cztery warianty gry
* dwa rodzaje podejścia do tematu
* solidnie wydane karty
* ogromna wartość edukacyjna
* sprawdza się w podróży
* tania

Minusy:
* opakowanie łatwo zniszczyć
* z czasem może się znudzić starszym osobom